Speedway of Nations wyrówna walkę o prymat na świecie. Rosjanie w końcu nie muszą jechać za swoje

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Artiom Łaguta

Rozpoczynający się w sobotę turniej Speedway of Nations to próba odświeżenia nieco zapomnianych już mistrzostw świata par. Mówi się, że najgroźniejszym rywalem dla Polaków będą Rosjanie. Podobnie sądzi także Ryszard Dołomisiewicz.

Przez ostatnie lata rozgrywano Drużynowy Puchar Świata, który bardzo często był polsko-duńską batalią o złoty medal. W ostatnich latach rozgrywki zdominowali jednak Biało-Czerwoni, którzy w odczuciu wielu ekspertów nawet wystawiając rezerwową kadrę, mogli zwyciężyć. Gdy przyjdzie do zmagań parowych, Polacy nie będą już tak zdecydowanym faworytem. Mówi się, że najbardziej mogą zagrozić im Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta, wspierani młodym Glebem Czugunowem.

- Naprawdę są mocni. Widać, że znalazło się trochę pieniędzy w federacji, aby w końcu wystawić tych najlepszych. Jeszcze jakiś czas temu choćby Grigorij Łaguta głośno deklarował, że nie będzie jeździł za swoje. W ten sposób w składzie byli młodzi zawodnicy, którzy nie mieli takiej siły przebicia aby odmówić. Taki start był im nawet na rękę - komentuje Ryszard Dołomisiewicz, były żużlowiec i legenda Polonii Bydgoszcz.

Czasem mówi się, że zawodnicy w przypadku możliwości reprezentowania kraju nie powinni kierować się pieniędzmi. Walka w narodowych barwach musi być ponad innymi kwestiami.

- Widocznie nie byli aż tak zainteresowani tytułami zdobytymi w drużynie. Nie oszukujmy się, jednak najcenniejsze w tym sporcie są trofea indywidualne. Zespół gdzieś tam jest w statystykach, ale jednak pomija się zawodników, którzy do danego medalu się przyczynili - słusznie zauważył nasz rozmówca.

Wydaje się, że to wciąż Polacy są faworytami do złota w Speedway of Nations. Należy jednak mieć na uwadze mocne pary innych reprezentacji. Porażka Macieja Janowskiego i Patryka Dudka wcale nie będzie jakąś wielką sensacją. Gdyby Polakom zdarzył się wybitnie słaby dzień, mogłaby ich czekać walka o jakikolwiek medal. Tego jednak nie bierze się pod uwagę i we Wrocławiu nikt nie zadowoli się srebrem, czy brązem.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku

Źródło artykułu: