Przez ostatnie lata rozgrywano Drużynowy Puchar Świata, który bardzo często był polsko-duńską batalią o złoty medal. W ostatnich latach rozgrywki zdominowali jednak Biało-Czerwoni, którzy w odczuciu wielu ekspertów nawet wystawiając rezerwową kadrę, mogli zwyciężyć. Gdy przyjdzie do zmagań parowych, Polacy nie będą już tak zdecydowanym faworytem. Mówi się, że najbardziej mogą zagrozić im Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta, wspierani młodym Glebem Czugunowem.
- Naprawdę są mocni. Widać, że znalazło się trochę pieniędzy w federacji, aby w końcu wystawić tych najlepszych. Jeszcze jakiś czas temu choćby Grigorij Łaguta głośno deklarował, że nie będzie jeździł za swoje. W ten sposób w składzie byli młodzi zawodnicy, którzy nie mieli takiej siły przebicia aby odmówić. Taki start był im nawet na rękę - komentuje Ryszard Dołomisiewicz, były żużlowiec i legenda Polonii Bydgoszcz.
Czasem mówi się, że zawodnicy w przypadku możliwości reprezentowania kraju nie powinni kierować się pieniędzmi. Walka w narodowych barwach musi być ponad innymi kwestiami.
- Widocznie nie byli aż tak zainteresowani tytułami zdobytymi w drużynie. Nie oszukujmy się, jednak najcenniejsze w tym sporcie są trofea indywidualne. Zespół gdzieś tam jest w statystykach, ale jednak pomija się zawodników, którzy do danego medalu się przyczynili - słusznie zauważył nasz rozmówca.
Wydaje się, że to wciąż Polacy są faworytami do złota w Speedway of Nations. Należy jednak mieć na uwadze mocne pary innych reprezentacji. Porażka Macieja Janowskiego i Patryka Dudka wcale nie będzie jakąś wielką sensacją. Gdyby Polakom zdarzył się wybitnie słaby dzień, mogłaby ich czekać walka o jakikolwiek medal. Tego jednak nie bierze się pod uwagę i we Wrocławiu nikt nie zadowoli się srebrem, czy brązem.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku
Ciekawe skąd bierze pieniądze? Może Czytaj całość