Curyło to dwudziestopięcioletni wychowanek Gryfów. Kiedy bydgoszczanie toczyli boje na ekstraligowym froncie współtworzył wraz z aktualnym Indywidualnym Mistrzem Polski Szymonem Woźniakiem świetną parę juniorską. Przez wielu niezależnych obserwatorów był nawet uważany za bardziej perspektywicznego żużlowca niż Woźniak. Niestety ze względu na kłopoty osobiste zmuszony był zawiesić swą karierę wraz z zakończeniem wieku juniora po sezonie 2013.
Do uprawiania żużla wrócił w sezonie 2016. Szansę na odbudowanie dał mu nowy prezes Polonii Władysław Gollob. Przez dwa lata dostarczał bydgoszczanom punkty z drugiej linii, kiedy drużyna startowała na zapleczu ekstraligi. Jednakże, po spadku do najniższej klasy rozgrywkowej nie może sobie wywalczyć miejsca w składzie. - Wina leży trochę w sprzęcie, a trochę w mojej formie. Jak na razie miałem zdecydowanie za mało jazdy - tłumaczy zawodnik. - Na treningach nie wygląda to jeszcze tak świetnie jak bym sobie wymarzył.
Żużlowiec nie ukrywa rozgoryczenia swoją obecną sytuacją. - Nie mam na to słów. Wiadomo, że chciałbym jeździć, ale to nie ja podejmuję decyzje. To sztab uważa, że na razie nie jestem gotowy do ligowej rywalizacji. Wiem jednak, że nikt w klubie mnie nie skreślił. Wszyscy czekamy aż w końcu zaskoczę i będę zdobywał punkty dla Polonii.
W 2018 roku Curyło rzeczywiście nie miał zbyt wielu okazji do objeżdżenia się. Wystartował jedynie w 1/4 finału IMP w Rawiczu, gdzie zajął szesnastą lokatę nie zdobywając ani jednego punktu.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2