2. Finał SoN: Dramat Dudka, ale to nie sędzia zabrał nam złoto. Brąz Polaków po piątkowym nokdaunie (relacja)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek. Finał SoN
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek. Finał SoN

Złośliwi powiedzą, że FIM dopiął swego. Mówiło się przecież, że SoN zrobiono po to, by utrzeć nam nosa. To się udało. Wygrali Rosjanie, a my jeszcze długo będziemy się zastanawiali, co by było, gdyby Patryk Dudek nie ruszył się w barażu na starcie.

W piątek Polacy pojechali słabo, więc przed sobotnimi zawodami nie było wielkiej wiary w narodzie. - Szkoda, że nie spadł deszcz i nie zmienił tego toru. To wywróciłoby wszystko. Także klasyfikację - przekonywał nas Sławomir Dudek, tata Patryka Dudka. - Przynajmniej ściganie będzie dobre - pocieszał nas Krzysztof Gałandziuk, kierownik drużyny Betardu Sparty Wrocław mając zapewne na myśli to, że odpowiedzialny za przygotowanie toru Phil Morris wyciągnął wnioski z piątkowego, przesadnego polewania nawierzchni wodą. Swoją drogą pojawiły się i takie głosy, że to właśnie przez to lanie wody nasi często nie łapali się na szprycę przeciwników. Czytaj, jeśli wody będzie mniej to i Polska wypadnie lepiej.

Kibice stojący w niezbyt długich kolejkach (podobnie, jak w piątek połowa stadionu była pusta) nie robili sobie jednak wielkich nadziei. - Może, jakby był Bartosz Zmarzlik. On by tutaj zjadł ten żwir - mówili, już próbując rozliczać trenera Marka Cieślaka z kadrowych decyzji. Kiedy jednak nasi wyjechali do pierwszego biegu ze Szwedami głośne "Polska, Polska" niosło się po trybunach. Pierwsze podejście zakończyło się wywrotką Dudka (tym razem, inaczej niż w piątek, startował całe zawody z wewnętrznych pól) po kolizji z Fredrikiem Lindgrenem na wejściu w łuk. Powtórka w czterech, ale tym razem znowu nie udało się dokończyć wyścigu, bo Lindgren przewrócił Macieja Janowskiego. Dobrze, że ten w momencie uderzenia motocykla Szweda uniósł nogę, bo mogło się to skończyć urazem.

Za trzecim razem pokonaliśmy wreszcie podwójnie osłabionych wykluczeniem Lindgrena Szwedów. - Wymarzony początek. Jak teraz zremisujemy z Rosją, to trzeba będzie biec do kościoła i dać na tacę - zauważył przytomnie jeden z fanów. Na tacę mogliśmy dawać niemal po każdym wyścigu przeciwników. Większość z nich kończyła się remisami, co biało-czerwonym było na rękę. Z Rosją, zgodnie z oczekiwaniami fanów, podzieliliśmy się punktami, a potem dorzuciliśmy 4:2 z Australią. Mogło być lepiej, ale Dudek po świetnym starcie gasł w oczach na trasie, więc kwestią czasu było, kiedy Jason Doyle go minie. Mogliśmy jednak być zadowoleni, bo po trzech startach, choć na chwilę, znaleźliśmy się nad kreską. Takie światełko w tunelu było nam potrzebne. Przecież w piątek leżeliśmy na deskach i zastanawialiśmy się, jak tu wyjść z tej całej zabawy z twarzą.

Jednak to nie tak, że już do końca było lekko, łatwo i przyjemnie. Kiedy zaczęło nam się wydawać, że Cieślak jest jednak trenerem w czepku urodzonym, sprawy zaczęły przybierać niekorzystny obrót. Michaela Jepsena Jensena nie zatrzymaliśmy i nie wygraliśmy z Danią (3:3), a potem przegraliśmy 2:4 z Anglikami, bo Tai Woffinden minął na trasie Dudka, a Janowski na ostatnich metrach stracił punkt na rzecz Roberta Lamberta. Czary z zamianą pól przez polskich zawodników powoli przestawały działać. Determinacja, choć było jej więcej niż pierwszego dnia, też już nie wystarczała. A i rywale przestali jeździć dla nas. Straty z piątku znowu stały się kulą u nogi.

Przed ostatnim biegiem fazy zasadniczej Polacy już nie musieli dawać na tacę. Musieli za to zacząć wznosić modły do Lindgrena (byłoby inaczej, gdyby chwilę wcześniej wygrali 5:1, a nie 4:2 z Niemcami). Losy polskiego medalu były w rękach Szwedów, którzy musieli zabrać Duńczykom, choć 2 punkty (zabrali trzy), by nasza reprezentacja nie została z niczym (drżeliśmy o gwarantujące start w barażu 3. mejsce). Można powiedzieć, że 3:3 w starciu Skandynawów sobie wymodliliśmy i mogliśmy się sposobić do barażu z fantastycznie usposobioną Rosją.

Hasłu bijemy się z Rosją o finał, nie towarzyszył jednak jęk zawodu. Co z tego, że Artiom Łaguta jeździł fenomenalnie. - Niech sobie jedzie do przodu, wystarczy, że zatrzymamy Sajfutdinowa - szeptali kibice, bo też w przypadku remisu regulamin premiuje drużynę, której zawodnicy zajmą dwa punktowane miejsca. Wszelkie kalkulacje wzięły jednak w łeb, kiedy sędzia wykluczył Dudka. Patryk miał już na koncie jedno ostrzeżenie (ciekawe, czy ktoś mu powiedział, że to piątkowe się liczy, bo nie wyglądało), a w barażu chyba nie wytrzymał ciśnienia i minimalnie się ruszył. Oj będziemy jeszcze długo pomstować na sędziego. Inna sprawa, że patrząc na przebieg całych zawodów, finał bardziej należał się Rosjanom.

Rosjanie ostatecznie zgarnęli złoto (co z tego, że Woffinden z nimi wygrał, skoro Łaguta i Sajfutdinow zajęli miejsca 2 i 3), a my, po dwóch latach rozstawiania rywali po kątach w DPŚ, musieliśmy zadowolić się brązem. Trzecie miejsce wymaga poważnej analizy, bo przecież byliśmy faworytami i mówiło się o tym, że moglibyśmy wystawić co najmniej trzy mocne reprezentacje. Z tej naszej potęgi wyszedł ostatecznie tylko brąz. I tylko mogliśmy się zazdrośnie przyglądać polewającym się szampanem Rosjanom. Inna sprawa, że po piątkowym nokdaunie nie liczyliśmy na zbyt wiele.

Wyniki Speedway of Nations:
I. Reprezentacja Rosji - 45+3+3 pkt.
II. Reprezentacja Wielkiej Brytanii - 46+3 pkt.
III. Reprezentacja Polski - 36+3 pkt.
IV. Reprezentacja Australii - 35 pkt.
V. Reprezentacja Danii - 35 pkt.
VI. Reprezentacja Szwecji - 32 pkt.
VII. Reprezentacja Niemiec - 23 pkt.

Wyniki 2. finału Speedway of Nations:

I.  Reprezentacja Rosji - 22+3+3
1. Artiom Łaguta - 14+2 (1*,3,3,3,2*,2) + 2 + 2
2. Emil Sajfutdinow - 8+2 (2,0,0,2*,3,1*) + 1 + 1
3. Gleb Czugunow - NS

II.  Reprezentacja Wielkiej Brytanii - 21+3
1. Tai Woffinden - 17 (2,3,3,3,3,3) + 3
2. Craig Cook - NS 
3. Robert Lambert - 4 (0,1,1,1,1,0) + 0

III.  Reprezentacja Polski - 21+3
1. Maciej Janowski - 13 (3,2,3,2,0,3) + 3
2. Patryk Dudek - 8+3 (2*,1*,1,1*,2,1) + w
3. Maksym Drabik - NS

IV.  Reprezentacja Australii - 20
1. Jason Doyle - 16 (3,3,2,2,3,3)
2. Max Fricke - 4+1 (0,1,0,1*,1,1)
3. Jaimon Lidsey - NS

V.  Reprezentacja Szwecji - 16
1. Fredrik Lindgren - 9+2 (w,2*,1*,2,2,2)
2. Antonio Lindbaeck - 7+1 (1,3,2,0,0,1*)
3. Joel Kling - NS

VI.  Reprezentacja Danii - 15
1. Michael Jepsen Jensen - 15 (3,2,3,3,1,3)
2. Kenneth Bjerre - 0 (0,0,0,-,0,-)
3. Frederik Jakobsen - 0 (0,0)

VII. Reprezentacja Niemiec - 9
1 Kai Huckenbeck - 7 (2,0,2,1,2,2)
2. Martin Smolinski - 2+1 (1*,1,0,0,-,-)
3. Michael Haertel - 0 (0,0)

Bieg po biegu:
1. (65,03) Doyle, Sajfutdinow, Łaguta, Fricke 
2. (64,37) Janowski, Dudek, Lindbaeck Lindgren (w)
3. (64,47) Jepsen Jensen, Huckenbeck, Smolinski, Bjerre
4. (64,17) Doyle, Woffinden, Fricke, Lambert 
5. (63,69) Łaguta, Janowski, Dudek, Sajfutdinow  
6. (64,25) Lindbaeck, Lindgren, Smolinski, Huckenbeck 
7. (64,15) Woffinden, Jepsen Jensen, Lambert, Bjerre 
8. (64,75) Janowski, Doyle, Dudek, Fricke 
9. (64,22) Łaguta, Lindbaeck, Lindgren, Sajfutdinow 
10. (64,59) Woffinden, Huckenbeck, Lambert, Smolinski  
11. (64,63) Jepsen Jensen, Doyle, Fricke, Bjerre
12. (64,16) Łaguta, Sajfutdinow, Huckenbeck, Smolinski
13. (64,75) Jepsen Jensen, Janowski, Dudek, Jakobsen
14. (64,00) Woffinden, Lindgren, Lambert, Lindbaeck
15. (65,00) Doyle, Huckenbeck, Fricke, Haertel
16. (64,53) Sajfutdinow, Łaguta, Jepsen Jensen, Bjerre 
17. (64,37) Woffinden, Dudek, Lambert, Janowski 
18. (65,47) Doyle, Lindgren, Fricke, Lindbaeck
19. (64,34) Woffinden, Łaguta, Sajfutdinow, Lambert 
20. (64,50) Janowski, Huckebneck, Dudek, Haertel 
21. (64,54) Jepsen Jensen, Lindgren, Lindbaeck, Jakobsen
22. (65,19) Janowski, Łaguta, Sajfutdinow, Dudek (w)
23. (64,31) Woffinden, Łaguta, Sajfutdinow, Lambert
 
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Krystyna Kloc i Andrzej Rusko wykonują wspaniałą pracę

Źródło artykułu: