Unia Tarnów - Fogo Unia: Co za emocje! Beniaminek ograł mistrza i jest o krok od utrzymania (relacja)

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Szok i niedowierzanie! Mistrzowie Polski z Leszna przegrywają w Tarnowie. Grupa Azoty Unia wygrała podwójnie trzy ostatnie biegi i zwyciężyła cały mecz 47:43. Beniaminek o krok od utrzymania!

Mecz obu Unii śmiało można by nazwać pojedynkiem Dawida z Goliatem. Dwie drużyny i dwa zupełnie różne cele. Jedni wygrywają mecz za meczem, a drudzy skupiają się na walce o utrzymanie i zbieraniu punktów przede wszystkim na własnym torze. Jednak wcale nie oznaczało to, że w Tarnowie wiało nudą. Wszyscy wiedzą już, że beniaminek potrafi do bólu wykorzystywać atut własnego toru i wygrać nawet z teoretycznie mocniejszym rywalem. Matematyka matematyką, ale gospodarze twardo zapowiadali przed meczem walkę o dwa ligowe punkty.

Prawdę mówiąc tylko nieliczni wierzyli, że ta misja może zakończyć się powodzeniem. Tym bardziej, że goście mieli w swoich szeregach Janusza Kołodzieja. Jego powrót do Tarnowa po dwóch latach wzbudzał zresztą szereg skrajnych opinii. Kibice jednak nie zapomnieli o swoim wychowanku. Lider Fogo Unii Leszno zebrał na prezentacji największe brawa. Takiego aplauzu nie dostali nawet zawodnicy na co dzień jeżdżący w drużynie beniaminka. A to coś oznacza. Tarnów pamięta o Kołodzieju, nawet jeśli nie przez wszystkich jest on w drużynie Unii mile widziany.

W każdym razie wszystkie spekulacje zakończyły się wraz ze startem pierwszego biegu. I już na dobry początek mieliśmy niespodziankę. Para Nicki Pedersen - Artur Mroczka dość niespodziewanie pokonała 5:1 eksportowy duet mistrzów Polski. Mowa o Kołodzieju i Jarosławie Hampelu, których nieco zaskoczył tarnowski tor. A ten w niedzielne popołudnie przypominał pustynię. Kurzyło się niemiłosiernie, a sędzia co chwilę zlecał dodatkowe roszenie. Wydawać by się mogło, że takie warunki zaskoczą gości z Leszna. Jednak ci problemy mieli tylko na początku. Po nieudanym wyścigu inauguracyjnym poszła szybka riposta i zespół Piotra Barona szybko wyszedł na prowadzenie.

Wynik meczu był jednak cały czas na styku. W drużynie gospodarzy tradycyjnie już szalał Pedersen. Pokonać Duńczyka w Tarnowie to doprawdy nie lada sztuka. Swoje punkty dorzucał też Kenneth Bjerre i Jakub Jamróg, jednak w trzech-czterech zawodników ciężko wygrać mecz. Unia miał jedną potężną dziurę. Oczywiście chodzi o Petera Kildemanda, który znów zawalił Unii mecz. Przed sezonem dostał gwiazdorski kontrakt, a teraz jedzie tak, jak Tomasz Chrzanowski  w Grand Prix w sezonie 2005. Trener Paweł Baran pewnie będzie się denerwował, że znów wytykamy mu uporczywe stawianie na Duńczyka kosztem Wiktora Kułakowa. Trudno jednak o inne spostrzeżenia, kiedy jeden jedzie zupełny piach, a Rosjanin zaskoczył nas już nie raz.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa

Mistrzowie Polski, przynajmniej do pewnego momentu, cały czas kontrolowali przebieg meczu. Janusz Kołodziej może nie sypał trójkami z rękawa, ale świetnie patrzyło się na jego jazdę. Agresywna sylwetka, jazda tuż przy bandzie, to jest to, co cieszy oko żużlowego kibica. A do jego poziomu dostosowali się pozostali liderzy Fogo Unii. Może poza Hampelem, który nie potrafił znaleźć recepty na tarnowski beton. Swoją drogą jego jazda nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem. Były wicemistrz świata zawsze preferował przyczepne tory i nie inaczej było tym razem.

Bieg meczu? Z pewnością wyścig trzynasty. Gospodarze przegrywali wtedy ośmioma punktami, jednak skuteczna rezerwa taktyczna dała efekt. Kildemand wreszcie został w parku maszyn, a zastąpił go szybki tego dnia Bjerre. A ten do spółki z Pedersenem ograli podwójnie Emila Sajfutdinowa i Brady'ego Kurtza. Dzięki takiemu wynikowi do końca mieliśmy emocje. O wszystkim decydowały biegi nominowane. A tam działy się rzeczy niemożliwe. W pierwszym z nich tarnowska Unia wygrała podwójnie, a oczy ze zdumienia przecierali nawet najwięksi malkontenci. Gospodarze mieli wielkie nadzieje przed ostatnią gonitwą. I niemożliwe stało się możliwe. Duńczycy wygrali start i pomknęli po kolejne podwójne zwycięstwo. A to dało tarnowianom wygraną w całym meczu. Cud w Tarnowie stał się faktem.

Punktacja:

Grupa Azoty Unia Tarnów - 47 pkt.
9. Nicki Pedersen - 14 (3,3,2,3,3)
10. Artur Mroczka - 6+3 (2*,1,1*,0,2*)
11. Jakub Jamróg - 11 (2,2,3,1,3)
12. Peter Kildemand - 1+1 (w,1*,0,-)
13. Kenneth Bjerre - 14+2 (3,1,3,3,2*,2*)
14. Kacper Konieczny - 0 (0,0,0)
15. Patryk Rolnicki - 1 (1,0,0)
16. Wiktor Kułakow - 0 ()

Fogo Unia Leszno - 43 pkt.
1. Jarosław Hampel - 3+2 (0,0,1*,2*)
2. Janusz Kołodziej - 9 (1,3,2,2,1)
3. Piotr Pawlicki - 8+1 (1,3,3,1*,0)
4. Brady Kurtz - 5+1 (3,2*,0,0,-)
5. Emil Sajfutdinow - 8 (2,2,2,1,1)
6. Bartosz Smektała - 5+1 (2*,0,3,0)
7. Dominik Kubera - 5+2 (3,1*,1*)
8. Szymon Szlauderbach - 0 ()

Bieg po biegu:
1. (69,82) Pedersen, Mroczka, Kołodziej, Hampel - 5:1 - (5:1)
2. (70,23) Kubera, Smektała, Rolnicki, Konieczny - 1:5 - (6:6)
3. (70,20) Kurtz, Jamróg, Pawlicki, Kildemand (w) - 2:4 - (8:10)
4. (69,30) Bjerre, Sajfutdinow, Kubera, Rolnicki - 3:3 - (11:13)
5. (70,24) Kołodziej, Jamróg, Kildemand, Hampel - 3:3 - (14:16)
6. (70,26) Pawlicki, Kurtz, Bjerre, Konieczny - 1:5 - (15:21)
7. (70,77) Pedersen, Sajfutdinow, Mroczka, Smektała - 4:2 - (19:23)
8. (69,83) Bjerre, Kołodziej, Hampel, Rolnicki - 3:3 - (22:26)
9. (70,14) Pawlicki, Pedersen, Mroczka, Kurtz - 3:3 - (25:29)
10. (70,59) Jamróg, Sajfutdinow, Kubera, Kildemand - 3:3 - (28:32)
11. (69,50) Bjerre, Kołodziej, Pawlicki, Mroczka - 3:3 - (31:35)
12. (70,73) Smektała, Hampel, Jamróg, Konieczny - 1:5 - (32:40)
13. (70,37) Pedersen, Bjerre, Sajfutdinow, Kurtz - 5:1 - (37:41)
14. (70,90) Jamróg, Mroczka, Sajfutdinow, Smektała - 5:1 - (42:42)
15. (71,08) Pedersen, Bjerre, Kołodziej, Pawlicki - 5:1 - (47:43)

Sędzia: Michał Sasień

Źródło artykułu: