Oskar Fajfer: Opłaciło się to męczenie w upale (wywiad)

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Oskar Fajfer
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Oskar Fajfer

Oskar Fajfer z olbrzymim szacunkiem wypowiadał się o Mirosławie Berlińskim, który włożył wiele pracy w przygotowanie toru. Były kapitan Zdunek Wybrzeża liczy też na to, że w końcu szczęście uśmiechnie się do gdańszczan.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy po czwartym biegu wygranego 46:44 meczu z Car Gwarant Startem, kiedy byliście już po trzech biegowych porażkach i straciliście Mikkela Michelsena mieliście jakiekolwiek powody do optymizmu?

Oskar Fajfer, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: To był naprawdę koszmar! Takie sytuacje na pewno nie są dobre, ale potrafiliśmy podnieść się z kolan. Tor przed pierwszą serią mógł nam trochę namieszać komisarz i sędzia, którzy podczas meczu decydują o polewaniu i równaniu toru. Nasi działacze nawierzchnię przygotowali jak na treningu.

W stylu jazdy było widać jedną subtelną różnicę - nie skakaliście na łukach. Czy był to właśnie efekt innego przygotowania toru?

Tak, był on przygotowany do walki. Czapki z głów dla ludzi, którzy go przygotowują. Za gdańską nawierzchnię zabrali się ci, co wiedzą co naprawdę można z nią zrobić. Nie chcę nikogo tutaj urazić.

Czyli można zrozumieć, że dobrze rozumiecie się z Mirosławem Berlińskim?

Jak najbardziej, po meczu w Gnieźnie trzy razy przyjeżdżałem do Gdańska na treningi i pan Mirek w upale robił kawał dobrej roboty. Robił wszystko, by tor na lidze był podobny do tego na treningu. Opłaciło się to męczenie w upale.

Czy jest pan zdania, że zespół potrzebował wstrząsu?

Każdy gołym okiem mógł zobaczyć, że po prostu mieliśmy pecha. Mi w Gnieźnie padł silnik. Łudziłem się, że to pojedzie, a to było totalne g***o, które nadawało się do remontu. W niedzielę straciliśmy Mikkela Michelsena. Co mecz coś się dzieje, chyba musimy iść do jakiegoś czarodzieja, by nas w końcu odczarował.

Dlaczego zrezygnował pan z funkcji kapitana?

Nie jest to dla mnie jakąś ujmą. Każdy prawdziwy mężczyzna podjąłby taką decyzję i wywnioskowałby: chłopie, oddaj tę opaskę, daj lepszemu koledze by on to poprowadził. Ja skupiłem się bardziej na sobie, co nie oznacza że nie robię tych rzeczy, co kapitan. Módlmy się do wszystkich stworzeń na ziemi, by szczęście zaczęło nam sprzyjać.

Czy iskierką nadziei jest Karol Żupiński, który zdobył 5 punktów w debiucie?

Na pewno tak. Będzie z niego pociecha i trzeba dać mu spokój. Przed każdym biegiem podchodziłem do niego i mówiłem, by nie robił nic na siłę, tylko cieszył się jazdą. Jest bardzo młody i ma predyspozycje, by być małą gdańską legendą. To wychowanek Wybrzeża i widać, że to szkolenie tu działa. Wielu młodzików śmiga na treningi, będą efekty.

Macie w zespole świadomość, że mimo jazdy bez lidera, zwycięstwo dwoma punktami z Car Gwarant Startem to nie jest jeszcze pełna rehabilitacja? Stać was na zwycięstwo na Łotwie?

Na pewno nie będzie to łatwy mecz. Czeka nas kilka ciężkich spotkań. Najważniejsze, by szczęście zaczęło nam sprzyjać i aby nic się nie sypało. Jak każdy pojedzie na swoim poziomie, przyjdą wygrane.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa

Źródło artykułu: