Bartosz Świącik zamknął usta krytykom. Była łezka w oku i ciarki na plecach
Bartosz Świącik sprawił niespodziankę w meczu z Cash Broker Stalą Gorzów (49:41) i dwukrotnie pokonał juniorów gości. Młodzieżowiec Włókniarza zamknął usta licznym krytykom. Sam przyznał, że po ostatnim biegu miał łzy w oczach i ciarki na plecach.
Świącik nie mógł czuć wsparcia kibiców. Gdy podczas prezentacji spiker krzyczał imię każdego z żużlowców Włókniarza, fani jeszcze głośniej odpowiadali jego nazwisko. W przypadku drugiego juniora Lwów słychać było głuchą ciszę, jakby krzyczenie nazwiska "Świącik" było największym wstydem na świecie. Tak było do niedzielnego meczu z Cash Broker Stalą Gorzów. Po tym spotkaniu postrzeganie 21-letniego żużlowca przez kibiców Włókniarza powinno się zmienić.
Syn Michała Świącika najpierw zaskoczył w biegu juniorów. Dobrze wyszedł ze startu i na dystansie wyprzedził Rafała Karczmarza. W dwunastej gonitwie bez większych problemów poradził sobie z Alanem Szczotką. Na swoim koncie zapisał dwa punkty i bonus. Niby niewiele, ale dotychczas wyszydzany młodzieżowiec był cichym bohaterem Włókniarza.
- Jestem bardzo zadowolony z tego meczu. Mocno przygotowałem się do tego spotkania, a na treningach udowodniłem kto jest lepszy. Marek Cieślak postawił na mnie, a ja zdobyłem dwa punkty. W końcu się odblokowałem. Jest lekka presja ze strony kibiców. Mówił o tym choćby Michał Gruchalski, który ma większe doświadczenie. Ja muszę z tą presją walczyć jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko z górki - mówił po spotkaniu Świącik.
Presja i hejt miała ogromny wpływ na 21-latka. Przejmował się komentarzami w internecie na tyle, że ze stresu nabawił się tiku nerwowego. W pierwszym meczu w Grudziądzu to przecież on miał jechać w podstawowym składzie Lwów, ale ze względu na krytykę kibiców zrezygnował z jazdy. Teraz grono krytyków znacznie się zmniejszyło i to Świącik wyrósł na drugiego juniora Włókniarza.
- Myślę, że niektórym otworzyłem oczy i skończy się hejt w moją stronę, a te komentarze w większości są spowodowane tym, że mój tata jest prezesem. W meczu ze Stalą pokazałem, co potrafię - powiedział młodzieżowiec.
Był z siebie na tyle zadowolony, że po dwunastym biegu zdecydował się na rundę honorową i przed trybuną główną przejechał na jednym kole. Publiczność wstała i biła brawo. Kibice Włókniarza w ciągu dwóch godzin przeszli niesamowitą przemianę. Gdy zawodnicy Lwów tradycyjnie dziękowali fanom, ci po raz pierwszy skandowali "Bartosz Świącik".
- Po piętnastym biegu, gdy wyszliśmy na tor, kibice z radością skandowali moje imię i nazwisko. Rundę honorową wykonałem dla siebie. Byłem zadowolony i myślę, że kibice też byli ze mnie zadowoleni. Dlatego to zrobiłem. Muszę przyznać, że przeszły ciarki po plecach i pojawiła się łezka w oku - zakończył żużlowiec Włókniarza.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowskuKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>