W spotkaniu z Grupą Azoty Unią Tarnów Antonio Lindbaeck nie przypominał zawodnika, który tydzień wcześniej zawalił grudziądzanom mecz. Uzbierał dziewięć punktów, dołożył do tego bonus i mocno przyczynił się do zgarnięcia pełnej puli. - Liczymy, że to zapowiedź powrotu do formy z ubegłego roku - mówi nam Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej MRGARDEN GKM-u.
W Grudziądzu po porażce z Betardem Spartą wszyscy byli rozczarowani formą Szweda. Zarząd klubu nie zamierzał go jednak dobijać. - Nie kopiemy kogoś, kiedy jest na kolanach - tłumaczy Cichoracki. - Nikt nie powiedział mu, że jak będzie kolejny słaby występ, to więcej nie pojedzie. Nasz klub nie działa w ten sposób. Rozmawialiśmy o tym, co zrobić, żeby było lepiej. Antonio przedstawił nam plan poprawy sytuacji, z którego wynikało, że bardzo mu zależy - dodaje.
Co takiego zrobił Lindbaeck przez tydzień, że jego jazda wygląda zdecydowanie lepiej? Przede wszystkim postanowił wzmocnić swój team. Do Marcina Momota dołączył jego brat Krzysztof. Poza tym, Lindbaeck zakupił nowy silnik, a jeden wrócił do niego po remoncie. To jednak nie koniec, bo kolejne dwa poszły już do serwisu i niebawem będą do jego dyspozycji. Swoje zrobiły też intensywne treningi na grudziądzkim owalu. Szwed dopasowywał się do toru przez cały czwartek i piątek. Już wtedy czuł, że zmiany poszły w dobrym kierunku.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa