Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Spędza pan dużo czasu z kalkulatorem?
Paweł Baran, trener Grupy Azoty Unii Tarnów: Nie. My musimy zrobić swoje, czyli dwa razy wygrać u siebie. Nie wiem, jak odpowiedzą na to rywale i czy dorzucą coś na wyjazdach, ale jeśli nie, to dwa zwycięstwa w Tarnowie powinny wystarczyć.
Dwa za dwa.
Tak, bo o punkty bonusowe będzie ciężko. To musiałby być zbieg szczęśliwych okoliczności. Nie sądzę, żeby udało się wygrać z Włókniarzem do 35 i ze Stalą do 36.
A nie pluje pan sobie w brodę, że z GKM-em nie udało się zrobić czegoś więcej. Nie ma pan żalu?
Trochę mam. Bonus byłby jak najbardziej ok. W pewnym wariancie to mógłby być bonus na wagę złota, bo jak GKM wygra dwa mecze u siebie za trzy, a my dwa za dwa, to zrównamy się punktami i to Grudziądz będzie wówczas się cieszył. Może jednak to nadrobimy, może przywieziemy bonus z Torunia?
Słyszałem, że Unia nie potrafi jeździć na Motoarenie.
W 2015 zdobyliśmy tam medal.
Jednak to była inna, mocna Unia.
Dobrze, ale jednak remis w fazie zasadniczej i wygrana w play-off o czymś świadczą. A w 2016 zdobyliśmy tam 42 punkty. Uważam, że mamy potencjał, by w Toruniu coś ugrać. Tym bardziej, że w żużlu liczą się detale. Inaczej mógł wyglądać ostatni mecz z GKM-em, gdyby Bjerre nie wywrócił się w dziesiątym biegu. Takie niuanse decydują.
Poza torem też mogą zapaść pewne niekorzystne dla was rozstrzygnięcia. Nie boi się pan, że zawieszą wam Artura Mroczkę za słowne znieważenie sędziego?
Liczę się z tym, że mogą go zawiesić. Dopuszczam taką myśl i jest to wkalkulowane.
Strachu nie ma, bo jak zawieszą na jeden, to przypadnie to na wyjazd do Wrocławia.
Nastawiamy się na dom, ale nie powiedziałem, że wyjazdy spisujemy na straty. Spróbujemy wszędzie. Już nie raz udowodniliśmy, że potrafimy zaskakiwać.
Najbardziej to jednak domowym torem. Trochę mnie dziwi, że lata lecą, a inni nie potrafią znaleźć sposobu na wasz tor.
Sparta znalazła w tym roku receptę, ale zgoda, że wciąż jest to nasz duży handicap. To trochę wynika z tego, że większość torów w Polsce jest do siebie podobna. Tarnów wyróżniają długie proste i ostre łuki. To robi różnicę.
Słyszał pan, że błędem było wystawienie Petera Kildemanda w końcówce meczu z GKM-em? Nawet w dwóch słabych sezonach w Unii Leszno, akurat w Grudziądzu Kildemand dobrze jechał.
Też o tym słyszałem, ale ktoś musi podejmować decyzje. Nie mogę się sugerować opiniami, bo mam swoje zdanie i przemyślenia. Nie mówię, że to była totalnie zła podpowiedź, ale co by ludzie mówili, jakby Peter znowu źle pojechał. A ile Wiktor Kułakow ma na ławie siedzieć?
Pewnie sam bym pana za to skrytykował. A w ogóle, to czemu z Unią jest tak dobrze, skoro miało być tak źle?
To tylko pan mówił, że będzie źle.
Nie tylko ja.
A ja mówiłem, że nie będzie źle. Nie dlatego, że tak wypada, bo jestem trenerem drużyny, ale dlatego, że jestem optymistą. Cały czas wyłapuję pozytywne rzeczy. Wiedziałem, że Artur Mroczka jeżdżąc z nami w lidze, nie dał plamy. Awans też pomógł nam zrobić, jeździł swobodnie. Liczyłem, że Kenneth Bjerre będzie solidnym punktem. Zgoda, że mocno z tym składem ryzykowaliśmy, ale teraz chłopaki się odwdzięczają za zaufanie.
Przede wszystkim odwdzięcza się Nicki Pedersen.
O nim też czytaliśmy, że zanim cokolwiek podpiszemy, trzeba go prześwietlić i przebadać. Tyle że w trakcie rozmów Nicki przedstawił kompletną dokumentację, wiedzieliśmy, że jest zdolny. Teraz każdy jednak przeciera oczy. W Grudziądzu Nicki dopiero drugi raz przyjechał trzeci, bo albo wygrywa, albo jest drugi.
W zasadzie robicie wynik z jednym nowym zawodnikiem, bo Kildemand zawodzi.
Ma jednak potencjał. Na razie przegrywa z problemami sprzętowymi, ale jak sobie to poukłada, to może być skuteczny.
Wierzy pan w to? Jak się utrzymacie, to będzie pan chciał zatrzymać Kildemanda?
Nie myślę teraz o składzie na kolejny sezon. Na razie myślę, żeby się utrzymać. Jeśli jednak Peter będzie robił w tych ostatnich meczach po dziewięć-dziesięć punktów, to wbije nam klina.
Z takiego planu, który klub układał na potrzeby sponsora Grupy Azoty, wynika, że teraz jedziecie o utrzymanie, a za rok o play-off.
Rok temu priorytetem był awans do PGE Ekstraligi, a kolejne kroki są takie, jak pan powiedział.
I to pewnie da się zrobić, ale trzeba by dorzucić drugą taką armatę jak Pedersen lub mieć mocną młodzież. Na razie z tym krucho.
Jest Patryk Rolnicki, ale mamy też dwóch zdolnych piętnastolatków. Mateusz Cierniak i Dawid Rempała za rok, a najpewniej dwa, mogą być już znaczącymi ogniwami. Jednak to przyszłość, teraz trzeba się utrzymać.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku