Kluby nie szkolą, nie ma dla kogo organizować zawodów. Duży problem z klasą 250 cc

Garstka zawodników, brak zawodów i widmo kar, liczonych w dziesiątkach tysięcy złotych dla większości klubów. Na razie klasa 250 cc w Polsce nie rozwija się tak, jakby sobie tego życzono. Wszystko może się jednak zmienić w najbliższym czasie.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Denis Zieliński w akcji WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Denis Zieliński w akcji
Według obowiązującego regulaminu szkolenia w sporcie żużlowym, kluby PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻ muszą do 1 lipca, w sezonach 2017-18 wyszkolić po dwóch zawodników młodzieżowych do lat 15, posiadających obywatelstwo polskie, którzy uzyskają licencję w klasie 250 cc i wystartują w zawodach wpisanych do Kalendarza Sportu Żużlowego. Przez te dwa lata muszą wystąpić łącznie w przynajmniej 40 biegach. Kluby drugoligowe muszą natomiast wyszkolić jednego zawodnika w tej klasie, w sezonach 2017-19.

Według paragrafu drugiego punktu drugiego Regulaminu Funduszu Szkoleniowego Sportu Żużlowego, za niewykonanie licencyjnego obowiązku wyszkolenia określonej liczby zawodników w klasie motocykli żużlowych o pojemności 250 cc, kluby PGE Ekstraligi muszą zapłacić 30 tysięcy złotych, Nice 1.LŻ 20 tysięcy złotych, a 2. Ligi Żużlowej 10 tysięcy złotych. Obecnie jednak spełnienie wszystkich założeń jest niemożliwe z tego względu, że przez małą liczbę zdanych licencji, do Kalendarza Sportu Żużlowego nie wpisano tylu zawodów, by nawet ci którzy przeszli pomyślnie egzaminy, mogli odjechać 40 wyścigów.

Na ten moment cały problem jest mocno złożony. - W ubiegłym sezonie udało się uzyskać sześć licencji i było za mało zawodników, by zorganizować zawody. Tylko raz udało się ściągnąć czterech na jeden turniej Nice Cup i startowali przy okazji rywalizacji zawodników w klasie 500 cc. Jak tylko uzbieramy większą grupę zawodników, choćby ośmiu, to będziemy starali się organizować turnieje. Na razie ta grupa jest mało liczna - powiedział Marek Wojaczek, który jest przedstawicielem Głównej Komisji Sportu Żużlowego na zawodach w tej klasie.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Kolumbia pewna zwycięstwa z Polską. "Czują się faworytem"

W najbliższym czasie przewidywany jest jednak progres w klasie mającej lepiej przygotować młodzież do jazdy na żużlu. - Regulamin licencji spowodował, że coraz więcej zawodników trenuje na motocyklach w klasie 250 cc. Myślimy nad organizacją zawodów, ale na dzisiaj chętnych jest jeszcze zbyt mało. Cały czas musimy myśleć o tym, by było znacznie więcej turniejów, szczególnie w przyszłym sezonie. To jednak wymaga dużo czasu. Będziemy także myśleli nad dodatkowym cyklem - przyznał Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ.

Kary dla klubów przewidziane w regulaminie mają pomóc finansowo tym, którzy rzetelnie podeszli do tematu szkolenia. - Będziemy wspomagać te kluby które szkolą i przewiduje to regulamin. Ta klasa jest na tę chwilę dość droga, a motocykle awaryjne. Na ten moment tylko czterech tunerów zajmuje się motocyklami tej klasy, w Polsce jest to przede wszystkim Krzysztof Jabłoński - zauważył Fiałkowski. - Od tego roku, silniki mają założone ograniczniki obrotu, które mają wydłużyć żywotność sprzętu. Niedawno w duńskim Randers odbył się Puchar Europy i trzeba było rozgrywać półfinały, tylu zawodników się uzbierało. My z trudem wysłaliśmy dwóch zawodników, a na przykład Łotyszy było trzech - dodał Wojaczek.

Nie ma więc szans, że nawet ci, którzy zdali licencję, będą mieli okazję do jazdy w 40 biegach do końca przyszłego tygodnia. Dlatego właśnie najbardziej miarodajne jest na ten moment zweryfikowanie liczby adeptów, pozytywnie zdających egzamin. - Ten sam problem mieliśmy w zeszłym roku. Wówczas ostatnia licencja była we wrześniu i nie było możliwości, by zawodnicy wystartowali w klasie 250 cc, bo nie było zawodów. Będziemy weryfikować liczbę zawodników z licencjami z konkretnych klubów, gdyż w ubiegłym sezonie zdarzało się, że zawodnicy którzy zdali, nie odjechali nawet pięciu biegów - podkreślił Zbigniew Fiałkowski.

Często ci, którzy podejdą do licencji na niższej kategorii, szybko przeskakują na tę większą. - Jest taki wymóg, że kluby muszą mieć zawodników w klasie 250 cc i często żużlowcy są doprowadzani do licencji, zdają ją i przeskakują na motocykl o większej pojemności. Takimi przypadkami byli Zieliński, Nizgorski, czy Szwacher - przyznał Marek Wojaczek.

Już 4 lipca na torze w Gdańsku odbędą się dwa półfinały Indywidualnych Mistrzostw Świata w klasie 250 cc. Finał rozegrany zostanie natomiast w Toruniu. - Po tych zawodach będziemy rozmawiać nad przyszłością tej kategorii w Polsce. Liczę na to, że w drugiej połowie roku będą już rozgrywane krajowe zawody po tym, jak egzaminy pomyślnie zda większa grupa. W Gdańsku pojedzie najprawdopodobniej sześciu naszych zawodników, w tym wicemistrz świata z ubiegłego roku Karol Żupiński, który ma dużą szansę na osiągnięcie dobrego wyniku, bo ma talent, co pokazał już w klasycznym żużlu - podsumował Marek Wojaczek.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy jesteś za tym, by kluby szkolące w klasie 250 cc były beneficjentami kar nakładanych na kluby przez GKSŻ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×