Jedynym Argentyńczykiem nominowanym do startu w eliminacjach Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów był Lucas Torresi. Zawodnik kilka tygodni wcześniej przyjechał do Polski, gdzie przygotowywał się do najważniejszych zawodów w karierze. W Libercu mógł liczyć na pomoc swojego rodaka.
W boksie "argentyńskiego Nickiego Pedersena" pojawił się Facundo Albin. - Byłem w Libercu, gdzie o awans do IMŚJ walczył mój przyjaciel, Lucas Torresi. Znam się dobrze z jego rodziną, zwłaszcza jego ojcem. Nie wyobrażałem sobie, żeby mu nie pomóc - powiedział Albin, który w ubiegłym sezonie wspierał Cristiana Zubillagę.
Torresi zajął w Libercu odległe 13. miejsce, ale pozostawił po sobie nie najgorsze wrażenie. Pomagający mu Facundo Albin musiał zmierzyć się nie tylko ze stresem związanym ze startem swojego kolegi. Jeszcze w Czechach otrzymał informację o tym, że dzień później pojedzie w meczu ligowym Stainer Unii Kolejarza Rawicz.
- Jeszcze podczas eliminacji IMŚJ dowiedziałem się o powołaniu na mecz w Ostrowie. Z Liberca jechałem do Rzeszowa po motocykle i stamtąd do Ostrowa. To był szalony weekend, było sporo stresu, właściwie nie spałem - opowiada Albin.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników MRGARDEN GKM Grudziądz
Aktualny mistrz Argentyny w Ostrowie poczuł się jakby był w... Bahia Blanca. Podczas derbowego pojedynku temperatura oscylowała w granicach 30 stopni Celsjusza, a ostrowski owal przypomina mu obiekt, na którym sięgał po złoto w krajowym czempionacie.
- Mecz derbowy był moim pierwszym startem w Ostrowie. Tutejszy tor jest bardzo duży i przypomina mi obiekt w Bahia Blanca, choć tam łuki są szersze. Można jechać tutaj bardzo szybko. Podobało mi się na ostrowskim obiekcie.