Moim zdaniem ROW nie może sobie pozwolić na stratę Kacpra Woryny. Odejście tego konkretnego zawodnika będzie oznaczała zawalenie się pewnego planu. On jest i ma być fundamentem, na którym zostanie zbudowany wielki klub (na torze oddaje serce, na niego, na swojaka chodzą kibice). Ma być tym, kim jest Bartosz Zmarzlik dla Cash Broker Stali Gorzów czy Patryk Dudek dla Falubazu Zielona Góra. Nie uda się jednak zatrzymać Woryny, jeśli drużyna nie wywalczy w tym sezonie awansu do PGE Ekstraligi. Prezes Krzysztof Mrozek drugi raz nie przekona żużlowca do pozostania i do walki w Nice 1.LŻ. To i tak cud, że zatrzymał Worynę na ten sezon.
Sytuacja już powoli robi się dramatyczna, bo życie jest brutalne. ROW przegrywając ze Speed Car Motorem Lublin, mocno skomplikował swoją sytuację. W tej chwili jawi się bowiem, jako drużyna, która może jakoś tam doczłapie do play-off, ale już o awansie może zapomnieć. Nie z tak jeżdżącymi zawodnikami. Samym Woryną i wyciągniętym niczym królik z kapelusza Daniel Bewleyem rybniczanie niczego nie zwojują. Inni to widzą i absolutnie nie zamierzają siedzieć z założonymi rękami. Nie wiem, czy już ktoś dzwonił do Woryny, ale od słów (a już się o tym mówi) do czynów, droga jest krótka. Ci, którzy potrzebują wzmocnień, już muszą o nich myśleć, a najłatwiej polowanie rozpocząć tam, gdzie nie ma wielkiego oporu.
Zakładam, że Kacper, z uwagi na jego dobre, wręcz ojcowskie relacje z prezesem Mrozkiem, teraz będzie odpierał ataki (czytaj, pięknie dziękował za oferty), ale ziarno zostanie zasiane, a jeśli ROW nie zmieni swojego oblicza i nie wejdzie do PGE Ekstraligi, to zatrzymanie Woryny będzie niemożliwe. Chyba że chłopak postrada zmysły, bo przecież dalsza jazda w pierwszej lidze do niczego nie jest mu potrzebna. Może kochać Górny Śląsk, prezesa i kibiców, ale jeśli będzie chciał zrobić krok do przodu, to będzie musiał startować w najlepszej lidze świata.
Jeśli spełni się czarny scenariusz dla ROW-u, to żal mi będzie prezesa Mrozka. Według mnie, po dopingowej wpadce Grigorija Łaguty i spowodowanej tym degradacji, to on był tą osobą, która uratowała rybnicki klub przed totalnym rozkładem. Mrozek walcząc na kilku frontach o zachowanie punktowej zdobyczy za mecz z Włókniarzem (wynik zweryfikowany z 49:41 na 38:41) i stając murem za zawodnikiem, przykrył wszystkie niewygodne tematy i pytania. Dzięki temu ROW przeszedł suchą stopą przez ogromny kryzys.
To wszystko może jednak pójść na marne, jeśli teraz zawodnicy nie staną na wysokości zadania i nie pokażą takiego charakteru jak działacz. Plan minimum na Gdańsk to bonus, żeby dalej trzymać Wybrzeże na bezpieczny dystans, ale i też dorzucić coś do dorobku przed spodziewaną ofensywą Orła w drugiej części rozgrywek. Przypomnijmy, że przed łodzianami siedem meczów na nowym, domowym obiekcie.
Nawet nie chcę myśleć, co może się stać, gdy w ROW-ie zabraknie Woryny. Kto będzie magnesem na kibiców? Najemnicy, którzy w tym sezonie, niemal na każdym kroku, starają się przekonać wszystkich wokół, że mają klub w nosie? Na razie mają jednak dobre i stabilne miejsce pracy. Bez Woryny może ono nie być takie samo. I chyba o tym powinni myśleć panowie wyjeżdżając w niedzielę na tor.
ZOBACZ WIDEO Kadra podzielona przez Lewandowskiego? Boniek w wywiadzie nie pozostawił wątpliwości
Panie Ostafiński dlaczego sieje pan popłoch i zamieszanie jakimiś dziwny Czytaj całość