GKSŻ twierdzi, że prezes Polonii powinien przeprosić! Zarzucają mu brak znajomości regulaminu
Działacze Polonii chcieli w ekspresowym tempie wypożyczyć Wandzie Kraków jednego ze swoich juniorów, żeby niedzielny mecz w Pile doszedł do skutku. Nic z tego nie wyszło i od razu pojawiły się sugestie, że winę ponoszą za to GKSŻ i PZM.
- To jakiś absurd. Prezes Tomasz Soter nie powinien sugerować, że GKSŻ czy Biuro Sportu i Turystyki ponosi odpowiedzialność za całą sytuację - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ. - Najpierw trzeba mieć pojęcie, o czym mówi, a dopiero później zabierać głos - dodaje.
Dlaczego nie można było w ekspresowym tempie potwierdzić juniora Polonii do startów w Krakowie? - Niektórzy zapominają, że Polonia Piła i Wanda to kluby, które mają licencje nadzorowane. To oznacza, że na każde zakontraktowanie zawodnika zgodę musi wyrazić Zespół Licencyjny. Tak było w przypadku Erika Rissa, który trafił do Piły z Gorzowa. Pilanie wiedzieli, ile czasu to trwa i jakie dokumenty trzeba złożyć - wyjaśnia Fiałkowski.
- W przypadku wypożyczenia juniora pilskiej Polonii do Krakowa w dniu, a w zasadzie na godzinę przed zawodami, nie zostały wysłane żadne dokumenty drogą elektroniczną. Nie było też żadnego kontaktu telefonicznego z Biurem Sportu i Turystyki. Na około 60 minut przed zawodami był tylko telefon do mnie z pytaniem, czy jest to możliwe. Odpowiedź była negatywna, bo inna być nie mogła - podkreśla Fiałkowski.
- Przepisy mówią jasno, jakie dokumenty należy wysłać, żeby zawodnik zmienił barwy klubowe na zasadzie wypożyczenia. To świetnie, że pilanie chcieli pomóc Wandzie, ale nie ma możliwości, żeby GKSŻ, Zespół Licencyjny czy Biuro Sportu i Turystyki na godzinę przed zawodami potwierdzili zawodnika, nie mając żadnych dokumentów. Tomasz Soter powinien powiedzieć przepraszam - podsumowuje Fiałkowski.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników MRGARDEN GKM Grudziądz