Finał na Smoczyku mógł być ukoronowaniem kariery Damiana Balińskiego. "Przegrałem na własne życzenie"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Damian Baliński na czele wyścigu w półfinale IMP w Częstochowie
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Damian Baliński na czele wyścigu w półfinale IMP w Częstochowie

Dwa słabe wyścigi, w 3. i 4. serii półfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski, zadecydowały o tym, że w finale nie pojedzie Damian Baliński. Zawodnik żałował tym bardziej, że krajowy czempionat odbędzie się na stadionie w Lesznie.

W tym artykule dowiesz się o:

Swoją postawą na torze i poza nim, Damian Baliński przez wiele lat zapracował sobie na status jednej z ikon Fogo Unii Leszno. Teraz, gdy jest już u schyłku swojej sportowej kariery, miał szansę awansować do finału IMP, który odbędzie się na jego "domowym" stadionie im. Alfreda Smoczyka. Start w tak dużej imprezie i to jeszcze na doskonale sobie znanym owalu, przy sprzyjających mu trybunach, byłby znakomitym ukoronowaniem jego osiągnięć.

Do tego jednak nie dojdzie, ponieważ w piątek w Częstochowie w półfinale nie wywalczył awansu. Zabrakło bardzo niewiele. - Byłem blisko. Gdybym nie zepsuł dwóch wyścigów w środkowej fazie zawodów to mógłbym być w tym finale. Niestety przedobrzyłem i nie przywiozłem żadnych punktów w trzecim i czwartym starcie. Tego zabrakło do bezpośredniego awansu - ocenił rozgoryczony zawodnik Stainer Unii Kolejarza Rawicz.

Mimo dwóch zepsutych wyścigów, Baliński miał jeszcze szansę awansować do finału w roli rezerwowego. Niewielkie, ale jednak byłoby to jakieś pocieszenie. W odsłonie dodatkowej przegrał jednak z Tomaszem Jędrzejakiem. - Bardzo chciałem znaleźć się w finale, niestety przez swoje błędy brakło kilku punktów, które zagwarantowałyby mi awans. Teraz mogę mieć pretensje tylko do siebie - żałował doświadczony żużlowiec. - Jak się za dużo poprawia, to później czasami tak jest. Niestety po raz kolejny na własne życzenie przegrałem te zawody. Szkoda - dodał.

Łączny wynik Damiana Balińskiego w półfinale to 7 punktów, co po biegu dodatkowym dało mu 8. miejsce. W czwartej serii startów przy jego nazwisku widnieje litera "d", która oznacza, że zawodnik nie ukończył wyścigu z powodu defektu. Jak przyznał jednak sam zainteresowany, motocykl nie uległ awarii. - W tym wyścigu dość mocno zostałem poczęstowany szprycą. Praktycznie nie miałem już szans na jakąkolwiek walkę, bo zebrałem trochę kilogramów na siebie. Nie było sensu jechać dalej i zbierać szprycę od kolegów. Bardziej chciałem się już skupić na tym, aby kolejny wyścig pojechać lepiej i w nim dać sobie szansę. Niestety, zdało się to na nic, awansu nie ma - podsumował.

ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018

Komentarze (9)
avatar
Mati Tiktaki
7.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hahahahhahaaaa karma wróciła :)))))) 
outlaws
7.07.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Nie dla psa kiełbasa!
Druga liga czeka! 
emii
7.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Wielka szkoda :( 
KACPER.U.L
7.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Głowa do góry Damian.Ty już jesteś Mistrzem Polski,i to nie raz:) 
avatar
Radi
7.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Mega szkoda:((( To bylo by piekne ukoronowanie kariery naszej Ikony!!! Bally jestes najlepszy!!!