Po ostatniej porażce z Betard Spartą Wrocław (33:57) kibice Grupy Azoty Unii Tarnów mogli poczuć się zaniepokojeni postawą lidera zespołu - Nickiego Pedersena. Duńczyk zdobył tylko siedem punktów. Czy jest powód do obaw?
Zdaniem Sławomira Kryjoma fani powinni spać spokojnie. - Podejrzewam, że słaby występ Nickiego to po prostu wypadek przy pracy. Każdemu może przytrafić się słabszy dzień. Niemniej, by Unia zwyciężała Pedersen musi zdobywać dwucyfrowe wyniki punktowe. Tarnowianie wygrywają, kiedy Duńczyk jedzie na wysokim poziomie - podkreśla ekspert.
Nie trzeba wielkiej analizy, by dojść do wniosku, że beniaminek PGE Ekstraligi nie istnieje bez Pedersena w formie. Ten żużlowiec zdobywa średnio ponad 13 punktów na mecz i jest niekwestionowanym liderem zespołu. - Powiem szczerze, że po perturbacjach w poprzednim sezonie wątpiłem w tego żużlowca. Wydawało mi się, że w wieku 41 lat trudno będzie wejść na określony poziom, tymczasem Pedersen zaskoczył wszystkich - tłumaczy Kryjom.
Peter Kildemand póki co nie może się równać ze starszym kolegą. Tak czy inaczej jego zdobycze punktowe są również istotne i ostatnie 9 "oczek" powinno cieszyć. - Na lepsze występy tego żużlowca liczył cały Tarnów. To w kontekście walki o utrzymanie jest naprawdę cenne. Sądzę, że czeka nas ciekawa, zacięta rywalizacja o pozostanie w PGE Ekstralidze - kończy ekspert.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po tarnowsku