Z najnowszych danych wynika, że tylko dwa kluby w PGE Ekstralidze spełniają wymogi dotyczące szkolenia młodzieży. Jednym z nich jest Fogo Unia Leszno, co nikogo raczej nie dziwi. Okazuje się, że spać spokojnie mogą również w Tarnowie, bo przez ostatni rok mogą pochwalić się czterema nowymi licencjami w klasie 500 cc i dwoma w klasie 250 cc.
- To prawda, że spełniamy wymogi. Mam z tego powodu olbrzymią satysfakcję - mówi nam prezes Łukasz Sady. - Pewnie by nam się nie udało, gdyby nie wsparcie Głównego Partnera Grupy Azoty w ramach programu "START". Do tego dochodzi katorżnicza praca trenerów Barana i Cierniaka. Na szczególne słowa uznania zasługuje ten drugi, bo często potrafi spędzić z młodzieżą całą dobę - tłumaczy Sady.
Inne kluby mają czego zazdrościć tarnowianom. Warto podkreślić, że niektórzy mają naprawdę poważny problem, bo dziury w szkoleniu mogą ich kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych. - U nas nie jest zresztą tak, że produkujemy juniorów na sztukę tylko po to, żeby spełnić zalecenia. To nie jest naszym celem - wyjaśnia Sady. - Uważam, że nasza młodzież naprawdę nieźle rokuje. Jesteśmy zadowoleni zwłaszcza z tego ostatniego wysypu. Efekty ciężkiej pracy powoli widać już w imprezach młodzieżowych - przekonuje szef tarnowskiego klubu.
Sademu trudno nie przyznać racji, bo Dawid Rempała, Mateusz Cierniak czy Dawid Knapik zbierają naprawdę dobre recenzje. Chwalą ich również trenerzy innych klubów, którzy obserwują jazdę tarnowskich juniorów podczas zawodów młodzieżowych.
Unia Tarnów jest zatem przykładem, że wymogi licencyjne dotyczące szkolenia można spełnić. - Od początku twierdziłem jednak, że to trudne zadanie - podkreśla Sady. - Nie chcę jednak oceniać innych klubów, bo nie wiem, jakie panują w nich realia. Nasz przykład pokazuje, że można, kiedy jest poważny i zaangażowany sponsor oraz odpowiednio zmotywowany do pracy sztab szkoleniowy - podsumowuje prezes Unii.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018