Krzysztof Cegielski. Podaj Cegłę: Nie ruszajmy przepisu o rezerwowym. To nie bubel (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu od lewej: Krzysztof Cegielski, Gabriel Waliszko
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu od lewej: Krzysztof Cegielski, Gabriel Waliszko

- Kierownictwo klubów nie musi korzystać z zapisów o rezerwowym. Każdy wiedział wcześniej o tym, jak to może wyglądać - pisze w swoim felietonie Krzysztof Cegielski, były żużlowiec.

W tym artykule dowiesz się o:

"Podaj Cegłę", to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca i eksperta nSport+.

***

W lipcowej przerwie PGE Ekstraligi toczy się dyskusja dotycząca zapisów o zawodniku rezerwowym. Moim zdaniem to się sprawdziło. Nie rozumiem krytyki czegoś, co nie jest obowiązkowe. Nikt nie musi z tego korzystać i może ustalać skład, jak mu się podoba. Mówienie o bublu regulaminowym uważam za niesłuszne.

Kierownictwo klubów nie musi korzystać z zapisów o rezerwowym. Każdy wiedział wcześniej o tym, jak to może wyglądać. Menedżerowie, którzy mają ochotę skorzystać z takiego rozwiązania, robią to. Od początku byłem zwolennikiem tego, by dać szansę również młodym zawodnikom z zagranicy. Nigdy wszystkim nie dogodzimy.

Problemem jest mała liczba zawodników. Często przecież prezesi narzekają na brak żużlowców na dobrym poziomie. Trzeba coś robić, by to zmieniać. Musimy wpuszczać nieco świeżej krwi. Mam tu na myśli m.in. Jacka Holdera czy Maxa Fricke'a. Oni się rozwijają, bo daliśmy szansę poprzez zmiany regulaminowe. Aktualnie ktoś może być rezerwowym, ale w przyszłym sezonie ma okazję na podstawowy skład.

Musimy powiązać dwie kwestie - obowiązkowe szkolenie Polaków i przepis o rezerwowym. To spowoduje, że już niedługo będziemy mieli na rynku więcej żużlowców na wysokim poziomie. Kluby będą mogły na tym tylko skorzystać. W tym kontekście nie zmieniałbym zapisów o rezerwowym po sezonie 2018. Zgadzam się z prezesem Ekstraligi Wojciechem Stępniewskim, że powinniśmy popatrzeć jak to funkcjonuje jeszcze przez dwa, trzy lata.

Oczywiście są sytuacje, że z powodu rezerwowego cierpią jacyś Polacy. Trudno sobie jednak wyobrazić, że Damian Dróżdż miał pełne przekonanie, że będzie podstawowym zawodnikiem Betard Sparty Wrocław. Żużlowcy tego typu muszą liczyć na szczęście i pecha innych, na wyjątkową formę. Polak spokojnie mógłby jeździć przecież w Nice 1.LŻ i na pewno wyjeżdżałby na tor częściej niż w PGE Ekstralidze.

Chodzi o to, by dobrze ułożyć sobie relacje w klubach i ewentualnie móc przejść do pierwszej ligi jak Andriej Kudriaszow. Nie ma co liczyć na jakieś wielkie miłosierdzie klubów. Wiadomo, że dobrze mieć kogoś oczekującego jako zabezpieczenie. To nic nie kosztuje.

Krzysztof Cegielski

ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł

Komentarze (65)
avatar
Matejos
23.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przedpełski przez większość sezonu miał zagwarantowane przynajmniej 2 biegi, a potem jechał jeśli był dobry. Ale no forma spadła to po co ma śmigać? Jak nowy silnik pomoże to będzie mógł jechać Czytaj całość
avatar
wesly
22.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Cegła gadasz głupoty, Drożdż i Przedpelski to tylko ,,słupy" , albo jak kto woli kewlary
Przepis jest okej pod warunkiem że rezerwowy to Polak,ale komuś zależało żeby tego nie dopisać, pewnie t
Czytaj całość
avatar
juras
22.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Syki
21.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przepis jest ok, mozna jedynie go dopracowac dajac obowiazek odjechania jednego biegu przez zawodnika z podstawowego skladu, wtedy unikneloby sie sytuacji jak w przypadku Drozdza. 
avatar
Wzeta
21.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To kogo my mamy rozwijać sportowo za pomocą rezerwowego jakiś tam Holderów, Fricków czy innych Lyagerów czy może stwarzać szansę naszym rodzimym zawodnikom dlaczego kosztem Polaków rozwijamy żu Czytaj całość