Jeszcze w trakcie meczu przedstawiciele Swindon Robins nie ukrywali, że rywalizacja na marnie przygotowanej nawierzchni nie daje im frajdy. Tym bardziej, że zespół stracił Nicka Morrisa. Australijczyk zanotował dwa upadki, po których odczuwał ogromny ból w nodze i odpuścił dalszą jazdę.
- Nie wszystko idzie po naszej myśli. Tor jest beznadziejny, do tego straciliśmy Nicka. Nie mam nawet przyjemności z oglądania tego spotkania - mówił przed kamerami BT Sport Adam Ellis, który ostatecznie zakończył zawody z 11 punktami na koncie.
Bardziej dosadnie poniedziałkowe ściganie skomentował Troy Batchelor. Australijczyk świetnie radził sobie na trudnej nawierzchni i zdobył dla Swindon 13 punktów. Był to najlepszy wynik w zespole. 30-latek miał jednak odwagę przedstawić prawdę na temat zawodów.
- To żenujące. Żadnego widowiska. Zabawne jest też to, że telewizja nie chce przeprowadzać ze mną wywiadów, bo nie chcą słyszeć tego co mam do powiedzenia, nie chcą słyszeć prawdy. Dobrze, że mam Twittera, by przedstawić swoje myśli - wypalił w poniedziałkowy wieczór Batchelor.
Ostatecznie zawodnik z Antypodów opublikował na swoim Twitterze długie oświadczenie, w którym odniósł się do meczu z Leicester Lions. - Przede wszystkim, chcę przeprosić wszystkich, którzy oglądali ten mecz. Czuję się zażenowany tym, że nie mogliśmy stworzyć spektaklu na jaki zasłużyli kibice. To było dalekie od tego. Powtarzałem to już wiele razy, że tor jest daleki od tego, jakiego byśmy chcieli, a bez tego nie jesteśmy w stanie stworzyć dobrego show. Takie sytuacje zawsze spadają na barki zawodników, bo to my wyglądamy na idiotów, którzy nie chcą jechać w trudnych warunkach - napisał Batchelor.
Żużlowiec Swindon podkreślił, że już przed meczem jego drużyna wiedziała, że tor jest przygotowany niewłaściwie. - I nic z tym nie zrobiono. Ile razy widzieliśmy, że zawody były odwoływane po kilku biegach, bo dochodziło do wypadków? Wcześniej podejmowano jednak próby, by tor chociaż trochę przywrócić do stanu używalności - dodał.
Batchelor ma spore zastrzeżenia do osób, które odpowiadają za przygotowanie toru na stadionie w Swindon. - Nie chcą słuchać tego, co mamy do powiedzenia. Jedyne co słyszymy, to że nie są w stanie zrobić tego, o co prosimy. Jesteśmy już tym zmęczeni. Gdziekolwiek jest jakiś problem, to musi też istnieć jego rozwiązanie. To bardzo proste - stwierdził australijski żużlowiec.
Żużlowiec ma nadzieję, że jego oświadczenie przyczyni się do niezbędnych zmian w klubie ze Swindon. - One są konieczne. Doceniam wszystkich kibiców obecnych na stadionie. Wiem też, że każdy z nas, zawodników, chciałby stworzyć wam świetne ściganie. Dlatego proszę byście przy nas pozostali mimo tych trudnych chwil. Słowa mają moc, ale czasem czuję się jakbym walił głową w mur. I naprawdę, nie okłamuję was. Cieszę się, że mogę rozpocząć dyskusję na ten temat i jestem otwarty na jakiekolwiek pytania. Możecie mnie kochać, możecie mnie hejtować. Mi tylko zależy na przyszłości sportu, który wszyscy tak bardzo kochamy - podsumował Batchelor.
Wtorkowe oświadczenie Batchelora wywołało lawinę komentarzy. Od poranka fani gorąco dyskutują z australijskim żużlowcem poprzez Twittera. Większość z nich przyznaje rację zawodnikowi Swindon.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodnicy Get Well Toruń