Pojechał w Lesznie mimo niedoleczonej kontuzji. "Wróciłem szybciej niż przewidywali lekarze"

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Patrick Hansen
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Patrick Hansen

Start w drugiej rundzie Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Lesznie był dla Patricka Hansena powrotem na tor po trzytygodniowej przerwie. Zawodnik był dziewiąty jednak, jak mówi, nie czuł się jeszcze w stu procentach dobrze.

W tym artykule dowiesz się o:

Patrick Hansen pojechał w niedzielnym finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Lesznie. Duńczyk zajął dziewiąte miejsce w zawodach. To był pierwszy występ Hansena po kontuzji obojczyka. - Jestem trochę niezadowolony, bo normalnie bardzo by mi taki tor odpowiadał - mówi żużlowiec. - Niestety mogłem tylko jechać na 80 proc. swoich możliwości i trochę się męczyłem. Biorąc to pod uwagę, to chyba powinienem być zadowolony - dodaje.

Pierwotnie wydawało się, że przerwa w startach Patricka Hansena może być dłuższa. - Lekarze mówili o sześciu tygodniach, ja jednak wsiadłem na motocykl już po trzech - mówi zawodnik. - Trochę mnie bolało, ale mogłem jechać, więc nie było tak źle - przyznaje. Większym problemem był dla niego brak jazdy. - Nie siedziałem na motocyklu przez trzy tygodnie, a poza tym próbowałem jeszcze nowych ustawień sprzęgła, więc starty miałem fatalne, a na takim turnieju to duży problem - mówi Hansen.

W ostatnim czasie sporo mówiło się o zmianach w polskim klubie Duńczyka czyli KSM-ie Krosno. - Prawdę mówiąc, to nie wiem za bardzo, o co w tym wszystkim chodzi, bo nikt z klubu się ze mną nie kontaktował - tłumaczy Hansen.

ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018

Komentarze (0)