Aż czterdzieści cztery dni przyszło zawodnikom Car Gwarant Startu Gniezno czekać na powrót do ligowej rywalizacji. Najmniej boleśnie skutki tej długotrwałej pauzy odczuli juniorzy gnieźnieńscy drużyny, którzy, pomimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, odjechali kilka rund w ramach rozgrywek Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów.
- Część moich zawodników jeździła dość regularnie. Dotyczy to głównie juniorów, którzy ścigali się z pozytywnym skutkiem w DMPJ. Cała trójka, mam tu na myśli Bogdanowicza, Krakowiaka i Stalkowskiego, w pojedynkach z najlepszymi ambitnie walczy. Cały czas mamy nadzieję na realizację planu dotyczącego wejścia do finału tych rozgrywek. Co do seniorów, to większość zawodników miała przerwę. Raz w tygodniu zapewnialiśmy im regularne treningi. Na najbliższy mecz z Krakowem wybiorę tych zawodników, którzy utrzymali optymalną formę - zdradził Rafael Wojciechowski.
Terminarz rozgrywek Nice 1. Ligi Żużlowej ułożył się dla beniaminka korzystnie. Po długim rozbracie z torem dla większości zawodników powrót do ligowej rywalizacji nastąpi w meczu przed własną publicznością z outsiderem rozgrywek - Arge Speedway Wandą Kraków. - Wkraczamy w drugą część sezonu. Zasadniczo chyba najważniejszą. Najbliższy mecz mamy z przeciwnikiem, który pozwala nam na przetestowanie kilku opcji z przygotowaniem toru, ale również na to, aby sprawdzić skuteczność Szwedów, którzy są teraz w optymalnej formie. Później nie będzie takiej szansy, bowiem czekają nas dwa trudne mecze na wyjeździe - najpierw w Łodzi, a potem w Pile - ocenił działacz.
Największą bolączką dla sympatyków i sztabu szkoleniowego z Grodu Lecha jest postawa kapitana zespołu jeżdżącego w czerwono-czarnych barwach - Mirosława Jabłońskiego. Jego forma jest daleka od tej do jakiej kapitan drużyny przyzwyczaił kibiców. - Mirek cały czas pracuje nad sobą. W chwili obecnej to jednak nie jest jeszcze ten Mirek, jakiego oczekuję. Myślę, że on sam od siebie więcej wymaga. Mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu, kiedy ten zawodnik wróci do pełni dyspozycji. Liczę na niego i zrobię wszystko, aby mu pomóc. W najważniejszych meczach chcemy, aby był kapitanem, który nas wspiera i ponownie prowadzi do zwycięstw - podkreślił Wojciechowski.
ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł
Kluczem do play-offów najprawdopodobniej będzie zachowanie statusu twierdzy nie do zdobycia przy W25, czyli zgoda na to, aby Speed Car Motorem Lublin wywiózł z Gniezna co najwyżej punkt bonusowy. Kluczowe znaczenie będzie miał także pojedynek z Euro Finannce Polonią Piłą. Po zwycięstwie Lokomotiv Daugavpils w Grodzie Staszica gnieźnianie także muszą rozstrzygnąć spotkanie z pilanami na swoją korzyść.
- Nie chcemy oglądać się na przeciwników. Chcemy wejść do play offów. Zakładamy, że musimy zdobyć wszystkie możliwe bonusy, które mamy do zdobycia, a także wygrać mecze u siebie z Krakowem, z Lublinem i w Pile. To jest niezbędne minimum, które postawiłem przed zawodnikami. Jeżeli zdobędziemy coś więcej to będzie to tylko dla nas na "in plus". Wiemy, że musimy jeszcze kilka punktów dołożyć do ligowej tabeli, aby nie być zależnym od dyspozycji naszych bezpośrednich rywali - przyznał menadżer gnieźnieńskiego klubu.
Car Gwarant Start Gniezno będzie trzecim zespołem, którego podejmie na swoim nowym obiekcie Orzeł Łódź. Cel minimum to wrócić do pierwszej stolicy Polski z punktem bonusowym. - Najtrudniejszym meczem wydaje się ten, który czeka nas w Łodzi, ale i do niego będziemy przygotowani. Słyszeliśmy, że tamtejszy tor jest podobny do toruńskiej Motoareny. Korzystając z gościnności drużyny Get Well odbędziemy tam jeden-dwa treningi. W najbliższy piątek zespół Jacka Frątczaka trenuje u nas, w Gnieźnie, a my w zamian za to udamy się do nich w przyszłym tygodniu. W Toruniu chcemy wypróbować ustawień na przyczepny tor, bowiem takiego spodziewamy się w Łodzi - skwitował Rafael Wojciechowski.