Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Falubaz musi pozostać Falubazem (felieton)
Nazwa klubu to dla fanów rzecz święta. Oczywiście pamiętam, że Falubaz nie zawsze był Falubazem, ale w sercach i głowach kibiców był nim zawsze.
Cykl "Szprycą w twarz" to felietony Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
Trwa prawnicza batalia o nazwę Falubazu. Zielonogórzanie robią co mogą, aby ich nazwa, kojarząca się od zawsze z tym zespołem, pozostała przy nich. Mocno im kibicuję i trzymam kciuki za wygraną sprawę. Czy wygrają, czy nie dla kibiców Falubaz i tak pozostanie Falubazem na zawsze.
Wróćmy jednak do zielonogórzan. W ich przypadku zmian nazwy było kilka. Był przecież Morawski, Polmos czy (o zgrozo) Zgrzeblarki. Te nazwy się nie przyjęły i po latach nastąpił powrót do słynnego Falubazu. Owszem zawsze gdzieś tam sponsor tytularny czai się w krzakach, ale to nie zmienia faktu, że główny człon pozostaje. Sponsorzy się zmieniają, a nazwa pozostaje na lata.
Identyfikowanie się fanów z nazwami historycznymi to jedno, ale drugim jest identyfikacja drużyn przez laików, którzy z żużlem mają do czynienia od święta. Oni tym bardziej potrzebują stałych nazw klubów, aby raz do roku, pamiętać o kim mówią. Dla sponsorów to również ważna sprawa. Łatwiej im chwalić się współpracą z drużyną, którą wszyscy łatwo kojarzą.
Ci, którzy chcą zabrać nazwę zespołowi z Zielonej Góry, powinni mocno puknąć się w czoło. Co komu przeszkadza, że korzystają z tego członu, który i tak większość Polski i Europy kojarzy głównie z drużyną żużlową? To tylko dla nich plus, że taki zespół sławi tę nazwę. Jasne, że każdą pracę trzeba szanować, ale lepiej słyszeć, że Falubaz to żużlowcy niż maszyny do odpadów. Liczę, że normalność zostanie zachowana i Falubaz pozostanie Falubazem.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>