[b]
Paweł Szałapski (kierownik drużyny Euro Finannce Polonia Piła): [/b]To, że tutaj przyjechaliśmy to już jest naszym wielkim sukcesem. Klub przechodzi olbrzymie kłopoty. Dla nas najważniejsze było, aby zjawić się na Łotwie. Dzięki naszym dobroczyńcom to się udało. Nasi zawodnicy zachowali się niczym romantyczni bohaterowie, przyjeżdżając na ten mecz, nie wiedząc, czy otrzymają zapłatę. Ale oni chcą walczyć za Polonię. A póki walczymy - Polonia nie zginie. Mamy nadzieje, mamy obietnice od prezydenta miasta, ze wszystkie problemy znikną, odejdą w cień. Mamy nadzieje na lepsze jutro.
Tomasz Gapiński (zawodnik Euro Finannce Polonii Piła): Przede wszystkim chciałbym pogratulować gospodarzom wygranej. Zasłużyli na to. My byliśmy gorszą drużyną i to było widać. Cieszy tylko to, że odjechaliśmy mecz z czterema juniorami. Taki pozytyw. Debiut na takim poziomie Oskara Roweckiego. Wcześniej chłopak zbyt mało jeździł, a tutaj odjechał swoje pierwsze okrążenia. I to jest promyk nadziei. A my teraz będziemy działać, będziemy jeździć po sponsorach i walczyć o naszą Polonię. Przyjechaliśmy tutaj dzięki pomocy sponsorów, kasa klubu świeci pustkami, 173 złote było na koncie klubu przed naszym wyjazdem na Łotwę, a tego to nawet na jedną oponę nie wystarczy. Mam nadzieje, ze w następnym sezonie znów się spotkamy. A o drużynie z Daugavpils mogę powiedzieć, że każdy, kto tutaj przyjedzie na play-off, będzie miał ciężko. Bardzo szybko rośnie miejscowa młodzież, widać progres u chłopaków.
Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu Daugavpils): Wynik cieszy, kolejny debiutant w drużynie także. Najważniejsze, że Ernest Matjuszonoks zdobył punkty, które były tylko po walce, nic nie było za darmo, po upadkach czy defektach rywali. Myślę, że jazdę szesnastolatka można zaliczyć do udanych. A teraz jedziemy do Łodzi, chociaż nie wiadomo czy mecz się odbędzie. Ale według regulaminu musimy się tam pojawić.
Artiom Trofimow (zawodnik Lokomotivu Daugavpils): Pierwszy raz siedzę na tym miejscu. (Ale chyba nie ostatni - dodaje Tomasz Gapiński dop. red.). Nie było łatwo, ale udało mi się zrobić wszystko, co zaplanowałem. Dobrze wychodziłem ze startu i wszystko szło we właściwym kierunku. Bardzo dużo zawdzięczam startom w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów, ponieważ jeździmy kilka razy w tygodniu i to procentuje. Prawdę mówiąc to w ostatnim tygodniu nie ścigałem się w Polsce, ponieważ zdecydowałem się trenować w domu. Nasz tor ciągle się zmienia, a ostatni raz tutaj ścigałem się 29 czerwca w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Popracowaliśmy i dało to zamierzony wynik.
ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł