Siedmiu wspaniałych: Byli kosmici, którzy zeszli już na ziemię. To czas TurboJanusza! Jeden nieoczekiwany debiutant

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: para Janusz Kołodziej, Jarosław Hampel
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: para Janusz Kołodziej, Jarosław Hampel

Wyobrażacie sobie państwo 36-letniego Jarosława Hampela w roli debiutanta w jakiejkolwiek dziedzinie? Nie? No właśnie. Tymczasem w naszym zestawieniu siódemki kolejki 11. rundy PGE Ekstraligi Hampel jest jedynym "świeżakiem".

Kłopot bogactwa w tej rundzie sprawił, że o wybór najlepszego zestawienia było naprawdę trudno. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przy wysypie tak świetnych wyników mogliśmy kogoś skrzywdzić. Tym razem staraliśmy się jednak docenić przede wszystkim dorobek punktowy zawodników i to jak odwracali losy meczów swoich drużyn bądź ratowali skórę swoim trenerom w newralgicznych momentach. Tym sposobem powstała siódemka, która rozbiła bank i z pewnością byłaby zmorą wszystkich księgowych. U nas do wypłaty jest bowiem aż 95 punktów i sześć bonusów. Dobrze, że to tylko zabawa, bo z naszą kasjerką lądowalibyśmy właśnie na intensywnej terapii.

1. Leon Madsen (forBET Włókniarz Częstochowa - drugi raz w siódemce): Leon "lwie serce" miał niesamowitą konkurencję. Przynajmniej dwóch zawodników mogło mu zabrać plastron z numerem jeden. My jednak postawiliśmy wyróżnić Duńczyka, ponieważ to głównie za jego sprawą Marek Cieślak mógł się cieszyć z wywiezienia bonusu z Wrocławia. Madsen wygrał kluczowy, ostatni bieg, który decydował o wszystkim. Upiekł też dwie pieczenie na jednym ogniu. Pokonał bowiem nieuchwytnego do tego momentu Taia Woffindena, ograbiając go z czyściutkiego jak łza "maxa".

2. Jarosław Hampel (Fogo Unia Leszno): Aż jedenaście kolejek musieliśmy czekać by uhonorować "Małego" miejscem w zestawieniu. Ktoś powie, że lepiej późno niż wcale. Oczywiście, ale kto wie, czy były wicemistrz świata nie musiałby czekać jeszcze dłużej na debiut, gdyby Piotr Baron nie ulitował się nad nim i zdjął go z ciężkich numerów dla prowadzących parę i ustawił jako jeźdźca drugiej linii. Pan Piotr nie myśli więc tylko o jak najlepszych rozwiązaniach dla swojego zespołu, ale pewnie trochę żal mu się zrobiło Jarka, że tak znakomity zawodnik ciągle nie znalazł i w naszych oczach uznaniach. No to proszę bardzo!

3. Krzysztof Kasprzak (Cash Broker Stal Gorzów - drugi raz w siódemce): Bohater meczu w Tarnowie. Dzień wcześniej podczas finału Grand Prix Challenge trochę się z Krzysztofa naigrywaliśmy, że zajmując osiemnastą, ostatnią pozycję został piętnastym rezerwowym cyklu w 2019 roku. Niesamowite jak jeden dzień potrafi zrobić różnicę w sporcie żużlowym. Płatny komplet osiągnął na torze, gdzie spędził dwa fatalne lata, gdzie był wyszydzany i jest wygwizdywany do dziś. Na lepszą odpowiedź "KK 507" nie mógł się zdobyć. Swoim występem przyłożył palec do ust i uciszył trybuny zdezelowanego Jaskółczego Gniazda.

4. Janusz Kołodziej (Fogo Unia Leszno - trzeci raz w siódemce): To był prawdopodobnie najlepszy długi weekend tego zawodnika w karierze. Choć w pracy to trochę jak na przyjemnych wakacjach. Czego się nie dotknął zamieniał w złoto. Sobotnie zwycięstwo w finale Challenge i stała przepustka do cyklu Grand Prix 2019 dały mu niesamowitego kopa. W Zielonej Górze był motorem napędowym działań Byków. Nawet po delikatnie przegranym momencie startowym, z dziecinną łatwością mijał przeciwników. Jeśli mieliśmy Lindgrena, Pedersena i Pawlickiego w kosmosie to cała trójka zeszła już na ziemię. Nastał czas TurboJanusza! I nie zmieni tego nawet wpadka w pierwszym starcie.

5. Artiom Łaguta (MRGARDEN GKM Grudziądz - drugi raz w siódemce): Mieliśmy tylko chwilowe zawahanie czy postawić na Rosjanina czy może jednak na etatowego bywalca "siódemki" Bartosza Zmarzlika. Ten drugi czarował w Tarnowie i został pokonany przez rywala tylko raz, ale wygrana gorzowian była niezagrożona praktycznie od połowy meczu. Artiom miał zdecydowanie trudniejsze zadanie. Jego MRGARDEN GKM długo męczył się z osłabionym Get Well Toruń. Mur został skruszony za sprawą rezerwy taktycznej, w której młodszy z klanu Łagutów wespół z Przemysławem Pawlickim pokonali podwójnie braci Holderów. Przed tamtą odsłoną torunianie prowadzili jeszcze ośmioma oczkami, później jednak wygrana zaczęła im się wymykać z rąk, aż w na końcu musieli się cieszyć, że uratowali chociaż bonus. Za sprawą Artioma GKM-owi został podany tlen i grudziądzanie wciąż są w grze o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Ewentualna porażka byłaby już raczej gwoździem do trumny.

6. Bartosz Smektała (Fogo Unia Leszno - trzeci raz w siódemce): Jedno kolejkowa absencja i wystarczy. Teraz nikt go nie naciskał. Swoje miejsce w zestawieniu wywalczył bez zbędnego wysiłku, dokładając mimo wszystko solidną zdobycz w starciu z Falubazem. Warto zwrócić uwagę, że nie zapisał przy swoim nazwisku zera, co w przypadku juniora nie jest normą.

7. Maksym Drabik (Betard Sparta Wrocław - szósty raz w siódemce): Frapująco zapowiadała się rywalizacja Kubery z Drabkiem. Obaj walczyli łeb w łeb i kto wie, czy Kubera nie wywalczyłby sobie miejsca w siódemce gdyby nie wykluczenie w ostatnim starcie, okupione kontuzją stopy. Ale to jednak junior z Wrocławia mimo wszystko miał pełniejsze ręce roboty. Manager Rafał Dobrucki musiał Maksymem łatać więcej dziur. Strach się bać co by było gdyby jeszcze Drabikowi trafił się słabszy mecz, a tak wrocławianie uratowali chociaż minimalną wygraną.

8. Jack Holder (Get Well Toruń - czwarty raz w siódemce): Solidność potwierdzona gwarancją jakości. O ile w ostatnim notowaniu nie było za co rezerwowych chwalić, o tyle tym razem Holder musiał się pojawić. Stanął przed trudnym zadaniem wypełnienia luki powstałej po kontuzji już w pierwszym starcie Rune Holty. Summa summarum wyszło przyzwoicie. Osiem plus jeden, czyli biedy nie ma. Można z otwartą przyłbicą wracać do grodu Kopernika.

*Siedmiu wspaniałych to wybór najlepszych żużlowców danej kolejki PGE Ekstraligi. Siódemka jest wybierana zgodnie z regulaminem zawodów ligowych oraz zgodnie z numerami startowymi zawodników.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Falubazu Zielona Góra

Źródło artykułu: