Jabłoński nie wspierał drużyny w parkingu. Przed derbami w Pile ma być w gotowości

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: zawodnicy Car Gwarant Startu Gniezno
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: zawodnicy Car Gwarant Startu Gniezno

Często jest tak, że zawodnicy, mimo odsunięcia od składu, pojawiają się w parku maszyn i wspierają swoją drużynę. Tym bardziej, kiedy są kapitanami. Inaczej stało się w przypadku Mirosława Jabłońskiego. Do Łodzi z drużyną Startu nie pojechał.

To nie spodobało się niektórym kibicom. Sympatycy drużyny z pierwszej stolicy Polski dopytywali, gdzie jest zawodnik, który od zeszłego sezonu sprawował w Starcie funkcję kapitana. Aktualnie stracił opaskę na rzecz Juricy Pavlica. Fakty są takie, że Mirosław Jabłoński nie było w Łodzi przy drużynie. Wcześniej, mimo braku powoływania na mecze czy z uwagi na kontuzję, w parku maszyn pojawiali się Damian Stalkowski i Kim Nilsson. Dlaczego na taki ruch nie zdecydował się Jabłoński?

- To nie jest tak, że on nas nie wspiera. Odsunięcie od składu było dla niego bardzo ciężką decyzją. Wiem, że on to przeżywa. Ja go o to prosiłem, jeżeli będzie potrafił się z tym pogodzić i nie będzie u niego tej złości. A wiem, że złość sportowa jest. Wolę, żeby tego nie pokazywał w parkingu. Byłoby dla niego ciężko, by być przy drużynie. Wiem, że Mirek mocno pracuje - powiedział Rafael Wojciechowski, menadżer Car Gwarant Startu Gniezno.

Rzeczywiście widać, że doświadczonemu zawodnikowi zależy, by wrócić do składu. Nie usiadł on bowiem wygodnie w fotelu, ale praktycznie nieustannie trenuje. - W piątek Mirek miał trenować, w czwartek też jeździł w Ostrowie Wielkopolskim. Mirek powiedział, że będzie trenował, by jeszcze w tym sezonie pokazać się z jak najlepszej strony. Czasami zawodnik potrzebuje wyciszenia. Ja od niego tego nie wymagałem. Na czas jego nieobecności opaskę kapitańską przekazałem Juricy, by drużyna nie czuła się bez kapitana. Niebawem wszystko może wrócić do normy. Nie chciałbym nikogo przekreślać. Chcę, by Mirek w spokoju się przygotowywał do kolejnych spotkań - dodał opiekun czerwono-czarnych.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław

Niewykluczone, że Mirosław Jabłoński wróci do składu czerwono-czarnych już na niedzielny mecz w Pile, gdzie mógłby zastąpić Marcina Nowaka. Wychowanek Unii Leszno w tym sezonie nie zachwyca. W piątkowym meczu w Łodzi zdobył trzy punkty.

- Wiem, że Marcin bardzo chce się zrehabilitować. W Łodzi jechał z bardzo trudnym numerem. Przerzuciłem go na niego bez żadnego ostrzeżenia. Przez dwa sezony jeździł jako prowadzący parę. Z tego trudnego numeru zdobył kilka cennych punktów. Być może, gdybyśmy przegrali ten mecz, myślałbym inaczej. Na razie jego punkty są bardzo cenne. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. Obydwaj zawodnicy będą czekać w pełnej gotowości - podsumował Wojciechowski.

Źródło artykułu: