- Cały sezon mam problemy sprzętowe - mówi Vaclav Milik. - Cały czas szukam. Pierwszy bieg zupełnie mi nie poszedł, to wziąłem drugi motocykl i było zdecydowanie lepiej. Po połowie meczu tor przesechł i trzeba było zejść z przełożeniami niżej. Zrobiłem to na bieg nominowany i było w porządku. Średnio jestem jednak zadowolony z tego występu. Przegraliśmy dwoma punktami i to źle, bo chcieliśmy wygrać ten mecz, żeby w play-offach mieć łatwiejszą drogę - przyznał po spotkaniu reprezentant Czech.
Czego, poza punktami, zabrakło Betard Sparcie Wrocław, żeby pokonać Cash Broker Stal Gorzów? - Od zeszłego roku są lepsze czasy na tym torze. Musi być więc delikatnie przyczepniej zrobiony i nie spasowaliśmy się od początku - zawyrokował Milik.
Żużlowcom na stadionie im. Edwarda Jancarza tor sprawiał drobne problemy. Niektórzy wpadali w pułapki w postaci kolein, przez co tracili pozycję. Przykładem są chociażby Grzegorz Walasek czy Martin Vaculik. Jak warunki torowe ocenił zawodnik gości? - Wydaje mi się, że krawężnik był za bardzo przyczepny. Jakby zrobiono tam twardziej, to byłoby więcej mijanek po szerokiej. Ogólnie tor dobry. Były koleinki, ale dało się z nich skorzystać. Start mógłby być delikatnie bardziej przyczepny. Mnie to jednak pasuje, więc było w porządku - stwierdził.
Za tydzień wrocławian czeka domowe starcie z Get Well Toruń. Założenia na ten pojedynek są oczywiste. - Wygrać jak największą różnicą punktów. Będziemy jeszcze trenować we Wrocławiu. Musimy się skupić i nie odpuścić już żadnego meczu - zakończył Milik.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla