Kiedyś wyjeżdżał z Lublina jako przegrany. Po kilku latach miał powód do uśmiechu

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Anders Thomsen
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Anders Thomsen

Anders Thomsen był główną postacią pojedynku Motoru z Wybrzeżem (42:48). Duński żużlowiec wreszcie może być zadowolony. Lubelski tor uwielbia. Kiedyś spotkało go tutaj niepowodzenie, a po kilku latach przyszedł dla niego moment triumfu.

Radość Zdunek Wybrzeża Gdańsk po wygraniu spotkania w Lublinie była ogromna. Po kiepskim początku, żużlowcy Mirosława Berlińskiego wykonali trudne zadanie, jakim było wywiezienie trzech punktów z Lublina. Anders Thomsen, który nadawał ton swojej drużynie, pierwsze ''oczka'' stracił dopiero pod koniec meczu, kiedy losy były już praktycznie rozstrzygnięte. - To było dość trudne spotkanie. Ten tor był zupełnie inny niż podczas zawodów, kiedy tu przyjeżdżałem. Motor jest absolutnie najsilniejszym zespołem w lidze, a my wytrzymaliśmy starcie i wywieźliśmy stąd punkty - komentował mecz główny bohater tego pojedynku.

23-letni żużlowiec może być w pełni usatysfakcjonowany ze swojego dorobku, jak i kolegów. W przeszłości Thomsen udowodnił, że tor przy Alejach Zygmuntowskich mu leży, ale wyjeżdżał z Lublina w odmiennych nastrojach.

Tydzień przed finałem Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w 2015 roku Thomsen przyjechał do Lublina ze swoim ówczesnym klubem Kolejarzem Rawicz. Duńczyk spisał się wówczas znakomicie zdobywając 13 punktów. Był to znakomity test i możliwość sprawdzenia nawierzchni przed ważnymi zawodami.

W znacznie silniejszej stawce reprezentant Danii radził sobie doskonale. Pech chciał, że Thomsen nie wygrał jednego z trzech finałów juniorskiego czempionatu. - Lubię ten tor i czuje się na nim komfortowo. Odjechałem tu kilka imprez, chociażby finał IMŚJ, gdzie zająłem wysoką pozycję. Pamiętam, że prowadziłem w tych zawodach i miałem dużą szansę na zwycięstwo, ale w jednym z biegów spadł mi łańcuch, co zaważyło na ostatecznym wyniku - stwierdził Duńczyk.

Zamiast triumfu było czwarte miejsce (po przegranym biegu dodatkowym z Andrzejem Lebiediewem), najgorsze dla sportowca. Świetne starty Thomsena w klubie z Rawicza zaowocowały ofertami z drużyn z wyższych lig. W kolejnym sezonie żużlowiec zdecydował się na jazdę w Wybrzeżu. Jak widać był to świetny ruch, bowiem rozwój tego zawodnika idzie prawidłowo i kto wie, czy znów nie otrzyma interesujących propozycji, tym razem z PGE Ekstraligi. Jednak dopóki pozostaje nadzieja na udział w fazie play-off, to reprezentant nadmorskiego klubu skupia się osiąganiu najlepszych rezultatów. Sytuacja gdańszczan mogłaby wyglądać inaczej, gdyby nie pierwsze kolejki sezonu.

- Od początku roku zmagaliśmy się ze swoimi problemami w zespole. Każdy starał się punktować, ale różnie to wychodziło. Przegraliśmy zbyt dużo biegów w tym roku. Od startu rozgrywek mieliśmy dobrych zawodników, a to spotkanie potwierdziło naszą siłę. Przy odpowiedniej współpracy i dużej wymianie uwag, tak jak miało to miejsce przeciwko Motorowi, dojdziemy tam, gdzie chcemy - uważa żużlowiec Wybrzeża.

ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga?

Źródło artykułu: