Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Pięknie to zrobiłeś Maćku. Takiego Tomka chcę zapamiętać (felieton)

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Tomasz Jędrzejak
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Tomasz Jędrzejak

Po tym, co wydarzyło się we wtorkowy poranek, wiele rzeczy straciło sens. Bo jak tu pisać o żużlowej codzienności, kiedy z tyłu głowy siedzi informacja, że Tomasz Jędrzejak nie żyje. Po czymś takim trudno się pozbierać.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.

***

Nie znałem Tomasza Jędrzejaka zbyt dobrze. Tyle, co z toru, bo on mediów raczej unikał. Taki już był. Rok temu nie spodobała mu się jedna z moich publikacji o jego perypetiach w Betard Sparcie Wrocław. Chodziło o jakieś rozważania dotyczące końca jego kariery, o których opowiedziano mi w klubie. Strasznie go to zabolało i zadzwonił z pretensjami. To nie była łatwa rozmowa (koniec kariery był dla niego drażliwym tematem), ale wszystko sobie wyjaśniliśmy i nawet umówiliśmy się na duży wywiad. Po kilku dniach jemu jednak przeszła ochota, a ja nie nalegałem. Uznałem, że nic na siłę.

Nie zawsze było jednak tak, że Tomasz był zamknięty dla osób spoza kręgu zaufania. Robiąc taki mały rachunek sumienia, przypomniałem sobie naszą niesamowicie szczerą rozmowę o zamaskowanych typach, którzy wbiegli na tor w trakcie meczu Falubazu Zielona Góra ze Spartą. To był sezon 2015. Czuć było w jego głosie, że niesamowicie się tym wszystkim przejął. Mówił o motocyklu pędzącym z prędkością 100 kilometrów na godzinę i o tym, jak bardzo bał się o życie tych nieodpowiedzialnych ludzi, którzy stanęli mu i trzem innym zawodnikom na drodze. Wtedy się otworzył i takiego chcę go zapamiętać.

Chociaż nie do końca takiego, bo też bardzo spodobał mi się ten Tomasz ze wzruszającego wspomnienia Maćka Kmiecika. Myślę, że pięknie to zrobiłeś Maćku. Od dwóch dni oglądamy czarno-białe zdjęcia Jędrzejaka, a ty pokazałeś go we wszystkich możliwych kolorach. Zrobiłeś to, choć na pewno nie było to dla ciebie łatwe. Znałeś go przecież jak nikt inny w naszej redakcji. Mnie, choć znałem Tomasza pobieżnie, ciężko było złożyć słowa, więc wyobrażam sobie, co ty musiałeś czuć, pisząc kolejne zdania.

Myślę sobie, że każdy, kto choć trochę kocha żużel i pasjonuje się tym sportem, stracił we wtorek kawałek swojego serca. Każdego z nas ta informacja zabolała na swój sposób, każdy z nas na swój sposób ją przeżywa. Ze śmiercią zawsze trudno się pogodzić. Tu okoliczności nie mają znaczenia. I dopóki nie dostaniemy odpowiedzi (a być może nigdy się to nie stanie) będziemy pytać, dlaczego on to zrobił. Człowiekowi, który kocha życie trudno bowiem zrozumieć, dlaczego ktoś inny zdecydował się na tak desperacki krok.

Od teraz, ilekroć będę gdzieś tam słyszał utwór Nirvany "Smell like teen spirit" lub "Last resort" Papa Roach (oba stanowiły tło do rodzinnych filmików, jakie wrzucił Tomasz dzień przed śmiercią na instastory) na pewno pomyślę o Tomku. A poza tym: Spoczywaj w pokoju Tomaszu. Natomiast rodzinie chciałbym złożyć kondolencje i życzyć jak najwięcej siły, która pomoże znieść ten niewyobrażalny ból po stracie ukochanej osoby.

PS1. Może to nie jest najlepszy moment, ale muszę to napisać. Niektórzy przekazanie przeze mnie informacji o śmierci Tomasza wykorzystali do jakiegoś dziwnego ataku na mnie, redakcję, wreszcie na prezesa Ireneusza Nawrockiego. Proszę uwierzyć, że pisanie o tak dramatycznych sprawach nigdy nie jest przyjemnie i łatwe. W tej sytuacji jest to jedynie przykry obowiązek. Proszę też nie zabraniać innym dzielenia się swoimi wspomnieniami. Jedni duszą to w sobie i przeżywają to w ciszy, inni muszą o tym opowiedzieć. Taką czują potrzebę. Tu wcale nie musi chodzić o to, że ktoś chce się wypromować na czyjejś tragedii.

PS2: W ogóle, to wszystko jakieś dziwne. Umarł człowiek, stała się rzecz straszna, a tymczasem mamy jakieś dziwne dzielenie włosa na czworo w mediach społecznościowych i niezrozumiałą wojnę na oświadczenia. Jedni chcą uczcić pamięć Tomka, jadąc mecz ligowy, drudzy uważają to za niestosowne. Moje zdanie? Minuta ciszy na wszystkich spotkaniach z wyjątkiem tego w Ostrowie. Tam powinni pojechać w innym terminie. Stal potrzebuje więcej czasu na żałobę. Według mnie to oczywiste.

Źródło artykułu: