Zwykle krytykuje związek, a teraz go chwali. Chodzi o dopłaty do startów międzynarodowych

Oberwało się GKSŻ za to, że przelała na konta polskich żużlowców startujących w Pucharze Europy do lat 19 po 3000 złotych. Krzysztof Cegielski nie rozumie narzekania. - Przecież zawodnicy jechali tam w kevlarach klubowych, a nie reprezentacyjnych.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Szymon Szlauderbach (kask niebieski) w zawodach juniorskich WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Szymon Szlauderbach (kask niebieski) w zawodach juniorskich

Po 3000 złotych plus VAT dostali polscy żużlowcy startujący 10 sierpnia w Pucharze Europy do lat 19 w fińskim Varkaus. Oburzył się na to prezes Cash Broker Stali Gorzów, dowodząc, że taki wyjazd kosztuje 12 tysięcy. Także Sławomir Kryjom stwierdził na Twitterze, że pomoc nie pokryje nawet kosztów paliwa i biletu na prom. - Reszta na barkach zawodnika. To wszystko w ramach promocji żużla. Komentarz zbyteczny. Nagroda za wygraną 250 euro - napisał Kryjom z przekąsem.

Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników Metanol, nie rozumie jednak tych narzekań. - Można by powiedzieć, że tu każda ze stron ma rację - komentuje Cegielski. - Rozumiem jednak działania związku, o tyle, że przecież zawodnicy pojechali na Puchar Europy w kevlarach klubowych, a nie reprezentacyjnych. Reklamowali sponsorów swoich i klubowych, a w takiej sytuacji naprawdę trudno wymagać od związku, czy GKSŻ, by wypłaciła większą sumę rekompensaty.

- Poza wszystkim kluby, bo na ich barki spada w istocie konieczność opłacenia takich przejazdów, muszą poczuć, że taki występ jest niezbędny dla rozwoju zawodnika - zauważa Cegielski. - Pewnie, że to kosztuje, ale w takim razie trzeba budować większe budżety, bądź korygować plany. Może, zamiast wyjazdu na Puchar Europy, wysłać żużlowca na dwie, trzy imprezy juniorskie. Nie można wciąż tylko oczekiwać, że ktoś będzie dopłacał do występów zagranicznych zawodnika tego, czy innego klubu. Zwłaszcza jeśli nie startuje on w reprezentacyjnym kevlarze.

ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla

Cegielski przypomina też, że jeszcze kilka lat temu związek nie płacił za takie wypady, jak Puchar Europy w Varkaus ani złotówki. - Sam jeździłem po Europie za pieniądze swoje bądź rodziców inwestując w ten sposób w swój rozwój. Kiedyś nie było nic, teraz są dopłaty. Poza tym kluby mogłyby się postarać o dofinansowanie zagranicznych występów w urzędach. Może udałoby się wywalczyć jakieś nagrody za reprezentowanie miasta.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy podzielasz opinię Krzysztofa Cegielskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×