- Zwycięstwo Unii Tarnów (51:39 z Włókniarzem – dop. red.) skomplikowało sytuację w tabeli - rozpoczął transmisję z Grudziądza Michał Łopaciński z nSport+. - Może się okazać, że za tydzień Falubaz pojedzie z Unią o utrzymanie, albo będzie wirtualny pojedynek Unii z GKM-em - dodał, trafiając w sedno, bo też właśnie to nas czeka w 14. kolejce. Wszystko, dlatego że GKM rozłożył Falubaz na łopatki, zdobywając dodatkowo punkt bonusowy.
- Szkoda, że nie mamy choć jednego z dwójki naszych juniorów - żałował w przedmeczowej rozmowie trener Falubazu Zielona Góra Adam Skórnicki, a Robert Kempiński, szkoleniowiec MRGARDEN GKM-u, wyglądał dla odmiany na pewnego siebie: - Spokojna noc za mną. Ogarniemy to - odparł Kempiński pytany przez reportera Mateusza Kędzierskiego o to, czy nie miał koszmarów.
Później kamery nSport+ pokazywały triumfującego Kempińskiego i Skórnickiego, który dla odmiany wzdychał i robił wielkie oczy po kolejnych biegowych porażkach swoich zawodników. Menedżer Falubazu biegał też do upadającego co rusz Mateusza Tondera. Raz nawet wskoczył na jego motocykl i zjechał nim do parku maszyn. - Skórnicki mógłby teoretycznie sam wsiąść na motocykl - rozważał Łopaciński, by jednak ostatecznie skwitować swój wywód stwierdzeniem. - To zawodnicy Falubazu muszą zrobić na torze, to co on (Skórnicki - dop. red.) ma w głowie.
Jednak tylko trzech zawodników starało się realizować na torze plan Skórnickiego. To było za mało. Nie pomagała nawet ekstra mobilizacja w parku maszyn. - Dziesięć osób w boksie Protasiewicza. Są mechanicy Zengoty i Dudka - relacjonował Kędzierski sytuację, jaka miała miejsce po upadku pana Piotra w 5. biegu. Każdy robił, co mógł, by pomóc jakoś wyprostować wykrzywioną kierownicę motocykla Protasiewicza.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław
Po meczu Falubaz nie miał jednak twarzy drużyny zjednoczonej w jednym celu. Z niedzielnego spotkania zapamiętamy zielonogórzan upadających niczym ich junior Tonder. - Trzy razy bum - skomentował obrazowo występ Tondera, ekspert nSport+ Piotr Świderski (siedzący w studio w parku maszyn), a Dryła dodał: - Mamy internetowy występ zawodnika Falubazu (trzy literki W przy nazwisku).
Dryła z Wojciechem Dankiewiczem (obaj na stanowiskach komentatorskich) tradycyjnie byli w formie. Kiedy zeszło na tunera Ryszarda Kowalskiego, Dryła spytał: - Czy pan Ryszard jeszcze sypia? Czy jego tydzień ma siedem, czy dziewięć dni? Dankiewicz znał odpowiedź przynajmniej na pierwsze z zadanych pytań: - Chyba sypia, bo są efekty w postaci dobrych wyników jego zawodników (tu można by wpisać całą litanię nazwisk - dop. aut.).
Panowie komentatorzy mówili też o sprzęgłach. - Ciekaw jestem, czy poczujemy zapach palonego sprzęgła u Wawrzyniaka - zastanawiał się Dankiewicz przy kolejnych wyjazdach juniora GKM-u na tor. - Mam nadzieję, że mechanicy usunęli usterkę, bo z tym się ciężko jeździ - dodawał, a jego prośby team Wawrzyniaka wysłuchał dopiero za trzecim razem.
Dryła zaczynał transmisję z nadzieją. – Gdzie się budzić, jak nie teraz – co odnosiło się tak do Falubazu, jak i do Piotra Protasiewicza, który przed meczem w Grudziądzu nie wygrał biegu na wyjeździe. Ostatecznie się przełamał, ale jego drużyna już nie. - To jest nokaut - kręcił Dryła głową po 10. biegu, kiedy GKM prowadził już 40:20. Końcówka w wykonaniu zielonogórzan nie była już taka zła, ale ostatecznie Falubaz wrócił z niczym i teraz drży o ligowy byt.
A naprawdę jest to sprawa Kowalskiego, przysłowiowego i realnego.