Andrzej Lebiediew: Jak mi nie wychodzi, to niektórzy zaczynają mieszać mnie z błotem (wywiad)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew

Andrzej Lebiediew wraca do wysokiej dyspozycji. W poprzednim meczu ROW-u Rybnik z Lokomotivem Daugavpils (56:34) zdobył 13 punktów i bonus. Pierwszy raz w historii mierzył się przeciwko swojemu macierzystemu klubowi.

[b]

Marcin Karwot, WP SportoweFakty: Chyba wreszcie nastąpiło przełamanie u pana, bo był to pana najlepszy mecz w tym sezonie. [/b]

Andrzej Lebiediew, zawodnik ROW-u Rybnik: Może nie najlepszy, ale na pewno dobry. Wszystko pasowało. Od kilku tygodni idzie wszystko w górę. Oby tak dalej. Coś znalazłem i liczę na to, że silniki będą pracowały tak dalej. Jest naprawdę dużo kombinacji. Kiedyś to mogło być złym ustawieniem, ale teraz to działa.

Co zostało poprawione, że te wyniki poszły w górę? Pana druga część sezonu jest znacznie lepsza. 

Przez moją całą karierę praktycznie zawsze druga część sezonu jest lepsza od tego początku. Ciężko wchodzi mi się do rozgrywek, a w tym roku to w ogóle była katastrofa. Muszę chyba coś z tym zrobić. Może będę musiał wyjechać do Australii na zimę i cały czas jeździć, żeby cały czas mieć kontakt z motocyklem.

Teraz widać u pana zupełnie inną szybkość. 

Mogę w tym miejscu podziękować Ryszardowi Kowalskiemu, który zawsze wyciąga do mnie pomocną dłoń. Jest otwarty na poprawy i dopasowanie sprzętu. Szukam też jednak więcej w sobie. Widzę jak jego silniki jeżdżą u innych zawodników i idzie im doskonale, bo jeżdżą przecież w Grand Prix na jego jednostkach. Ja na niego nie mogę narzekać, że coś robi źle. W niektórych momentach coś nie pasowało. Teraz poprawiliśmy parę rzeczy i coś ruszyło. Muszę się dowiedzieć czego potrzebujemy ja i mój sprzęt. Oby do przodu.

W niedzielę zmierzył się pan pierwszy raz przeciwko swojemu macierzystemu klubowi - Lokomotivowi Daugavpils. Jakie to było uczucie? 

Szczerze? Nie było żadnego uczucia. Nie wzruszyłem się. Wykonywałem swoją pracę i tyle. To jest sport zawodowy i nic z tym nie zrobisz. Nigdy nie chciałem jeździć przeciwko Lokomotivowi, bo zawsze mówiłem, że po prostu tego nie chcę. Życie napisało inny scenariusz. Wyjechałem do swojego pierwszego biegu i nie miałem w głowie z kim jadę. Chciałem pojechać jak najlepiej dla mojego aktualnego klubu. 
 
Dzień przed meczem w Rybniku startował pan w 3. finale Tauron SEC w Daugavpils. Było widać, że kibice w dalszym ciągu głośno mocno pana wspierają. Można było usłyszeć głośne "Andrzej, Andrzej!" przed biegami. 

To jest właśnie super. Są co prawda pseudokibice, którzy jakoś nie umieją wspierać swoich zawodników. Niektórzy sprzedają się za szybko i są kibicami sukcesu. Jak pan Lebiediew jest w topie, to są najwierniejszymi fanami i cieszą się, że pochodzą z Daugavpils i są moimi rodakami. Jak zaś mi nie wychodzi, to zaczyna się mieszanie mnie z błotem. Pozdrawiam tych i innych kibiców. Ta grupa, o której powiedziałem, to jest na szczęście tylko mniejszość. Reszta jest fantastyczna.

Takie imprezy w Daugavpils to prawdziwe święto żużla. 

Ludzie tam kochają ten sport i przy tym głośno mnie wspierają. W sobotę była tam piękna atmosfera podczas Tauron SEC. Słyszałem pod taśmą jak ludzie skandowali moje nazwisko i nazwę kraju. Przykro mi, że nie zrobiłem święta dla swojego miasta. Miałem defekt i nie dostałem się do półfinału. Dwa lata jednak nie jeździłem na tym obiekcie w zawodach i zapomniałem jak to się działo. Trochę pogubiłem się w trakcie imprezy.

Wróćmy jeszcze do tematu kibiców. Być może straci pan garstkę fanów w Daugavpils, ale po takich meczach jak w niedzielę, będzie zyskiwał pan nowych, ale w Rybniku. 

Chcę jeździć elegancko, efektownie i fair. Takich zawodników lubią kibice. Staram się tak działać. Chciałbym, żeby na każdym stadionie witano mnie oklaskami, a nie gwizdami.

ZOBACZ WIDEO Tak wygląda nowy stadion w Łodzi

Źródło artykułu: