"Ciułacze" z Polski mają się dobrze. Dwie wygrane, historyczny półfinał i jadą o medale

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik (kask niebieski) i Tai Woffinden (kask czerwony)
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik (kask niebieski) i Tai Woffinden (kask czerwony)

Po nieudanym Grand Prix w Horsens Andrzej Witkowski "zabłysnął" stwierdzeniem, że Polacy mają mentalność drobnych ciułaczy, brakuje im determinacji i odporności na stres. Od tamtej pory... głównie to oni brylowali w elitarnym cyklu.

Maciej Janowski wygrał w Hallstaviku i był trzeci w Cardiff, Bartosz Zmarzlik był trzeci w Szwecji i wygrał w Walii, gdzie jeden z półfinałów był w całości obsadzony Polakami, co zdarzyło się po raz drugi w historii Grand Prix (wcześniej, 16 lat temu, dokonali tego Australijczycy). W Malilli finału w wykonaniu Polaków nie było, ale tym razem postanowili zostać "ciułaczami" i z G&B Arena wyjeżdżali z niezłym dorobkiem punktowym. Także Patryk Dudek, którego też nie należy jeszcze spisywać na straty. To w końcu wicemistrz świata.

Ryzykowne byłoby stawianie tezy, że słowa Andrzeja Witkowskiego sprzed kilku tygodni zadziałały na polskich zawodników jak przysłowiowa "płachta na byka". To raczej zbyt daleko idący wniosek. Wątpliwe, by żużlowcy jakkolwiek przejęli się krytyką honorowego prezesa PZM. Oni po prostu wyjechali na tor, zrobili swoje i będą robić to nadal. Determinacji w pogoni o kolejne laury i jeszcze lepsze wyniki też im z pewnością im nie brakuje i przez najbliższe lata nie zabraknie.

To, że w znakomitej dyspozycji znów znajduje się Tai Woffinden - bo raczej to on i jego silna pozycja lidera GP była powodem krytyki z ust oczekującego złotego medalu Witkowskiego - nie jest raczej winą Polaków. Brytyjczyk to przecież doświadczona bestia, która na jeździe o czołowe lokaty zjadła zęby. Od 2013 roku Woffinden nie wypadł z Grand Prix poza czwórkę, a dwa razy zdobył tytuł. Jego wyniki w tym roku nie mogą nikogo zaskakiwać.

Inna sprawa, że cykl nie był nawet na półmetku, a Witkowski już poszufladkował reprezentantów Polski. Według niego tylko Janowski miałby walczyć o medale, bo akurat po Hallstavik był czwarty z minimalną stratą do podium. Zmarzlika i Dudka skazał z kolei na walkę o utrzymanie w pierwszej ósemce, bo wtedy akurat byli pod jej koniec. Jesteśmy po sześciu z dziesięciu rund i pierwszy traci do podium jeden punkt, a straty Dudka do czołówki wciąż nie są bardzo duże.

Burza, jaką swego czasu wywołał Witkowski, nie przeszła bez echa. Całe zamieszanie dosadnie skomentował Krzysztof Cegielski, który celnie wypunktował kolejne zarzuty, dając do zrozumienia, że potrzeba więcej spokoju i dania Polakom trochę więcej czasu, mimo że przecież już potrafili sięgać po medale.

Poniżej wirtualna tabela GP, obejmująca turnieje w Hallstavik, Cardiff i Malilli, czyli od momentu, gdy polscy zawodnicy zostali skrytykowani. W sobotę w Gorzowie kolejna szansa na potwierdzenie, że najlepszym Biało-Czerwonym daleko do miana "ciułaczy".

L.p.ZawodnikKrajHallstavikCardiffMalillaSuma pkt
1. Bartosz Zmarzlik Polska 13 19 14 46
2. Tai Woffinden Wielka Brytania 16 16 10 42
3. Maciej Janowski Polska 18 12 11 41
4. Fredrik Lindgren Szwecja 15 7 13 35
5. Matej Zagar Słowenia 7 6 16 29
6. Emil Sajfutdinow Rosja 14 8 6 28
7. Patryk Dudek Polska 6 10 10 26
8. Greg Hancock USA 10 12 3 25
9. Nicki Pedersen Dania 3 6 15 24
10. Artiom Łaguta Rosja 8 6 6 20
11. Chris Holder Australia 7 7 5 19
12. Jason Doyle Australia 9 5 4 18
13. Craig Cook Wielka Brytania 3 9 3 15
14. Martin Vaculik Słowacja 1 3 10 14
15. Przemysław Pawlicki Polska 1 10 3 14

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po toruńsku

Źródło artykułu: