Przed liderem miejscowej Cash Broker Stali Gorzów rysuje się szansa na dopiero drugi triumf przed gorzowską publicznością. W lidze Bartosz Zmarzlik na obiekcie im. Edwarda Jancarza z reguły nie ma sobie równych i jak przegrywa, to naprawdę sporadycznie. Najskuteczniejszy zawodnik w PGE Ekstralidze, w ostatnich trzech latach podczas turniejów Grand Prix na doskonale sobie znanym torze zajmował miejsce, które przez sportowców często nazywane jest niewdzięcznym, czyli czwarte.
W to, że w sobotę Zmarzlik okaże się najlepszy głęboko wierzy honorowy prezes Stali, Władysław Komarnicki, u którego lider gorzowskiej drużyny od początku kariery jest oczkiem w głowie. Jego zdaniem Polak musi nieco ostudzić swoje emocje. - Zawsze tłumaczę Bartkowi, że tylko cierpliwość doprowadzi go do najwyższego celu. Jestem głęboko przekonany, że on posiada w sobie duszę pokory i cierpliwości i że po turnieju w Gorzowie zbliży się do jednego z miejsc medalowych. Głęboko w to wierzę, bo na tym torze rzadko kto z nim wygrywa. Jestem pewien, że w tych zawodach Bartek zrobi kolejny krok do przodu - powiedział w rozmowie z naszym serwisem.
Publiczność w Gorzowie co roku mocno ściska kciuki za swojego pupila i, tak jak wspomnieliśmy, w ostatnich trzech latach odczuwała niedosyt, mimo że Zmarzlik osiągał przecież bardzo dobre wyniki, bo start w finale zawsze takowym jest. Ale Gorzów pragnie widzieć go w glorii chwały z pucharem za zwycięstwo w zawodach. Móc wpaść w trans radości i szczęścia. Tak jak niegdyś przez wiele lat działo się to w Bydgoszczy, gdzie w sumie siedmiokrotnie turnieje Grand Prix zwyciężał Tomasz Gollob, lider lokalnej Polonii. Przywołanie naszego mistrza nie jest przypadkowe, wszak on sam namaścił Bartosza Zmarzlika na swojego następcę podczas swojego pożegnania z polską kadrą na PGE Narodowym.
Zmarzlik, chce czy nie, na torze w Gorzowie zawsze będzie głównym faworytem zawodów, ale w gronie tych, którzy powinni liczyć się w walce o wygraną należy upatrywać jeszcze kilku zawodników. W tej grupie na pewno należy umieścić Macieja Janowskiego, który jedyne Indywidualne Mistrzostwo Polski wywalczył właśnie w Gorzowie. Podobnie Szymon Woźniak, on w sobotę pojedzie z "dziką kartą", ale trudno spodziewać się, aby zagroził najsilniejszym, bo od czasu kontuzji nie jest w optymalnej dyspozycji. Choć sam deklaruje, że chciałby w Gorzowie wygrać, to, nie ukrywajmy, byłaby to sporego kalibru sensacja.
Zawsze groźny na gorzowskim owalu, co pokazuje przeszłość, jest Matej Zagar. Na wysokiej lokacie możemy spodziewać się obecności lidera klasyfikacji, czyli Taia Woffindena. Ciekawe natomiast jak spisze się na razie drugi w cyklu Fredrik Lindgren. Szwed brał udział w kraksie podczas niedzielnego meczu forBET Włókniarza z Grupa Azoty Unią w Tarnowie i przez miniony tydzień dochodził do siebie w hiszpańskiej klinice w Gironie. Dla niego piątkowy trening będzie sprawdzianem, czy wszystko jest w porządku.
Lista startowa Grand Prix Polski:
1. #108 Tai Woffinden (Wielka Brytania)
2. #222 Artiom Łaguta (Rosja)
3. #89 Emil Sajfutdinow (Rosja)
4. #59 Przemysław Pawlicki (Polska)
5. #111 Craig Cook (Wielka Brytania)
6. #71 Maciej Janowski (Polska)
7. #55 Matej Zagar (Słowenia)
8. #45 Greg Hancock (USA)
9. #54 Martin Vaculik (Słowacja)
10. #69 Jason Doyle (Australia)
11. #23 Chris Holder (Australia)
12. #16 Szymon Woźniak (Polska)
13. #692 Patryk Dudek (Polska)
14. #66 Fredrik Lindgren (Szwecja)
15. #110 Nicki Pedersen (Dania)
16. #95 Bartosz Zmarzlik (Polska)
17. #17 Wiktor Lampart (Polska)
18. #18 Rafał Karczmarz (Polska)
Początek zawodów: 19:00.
Sędzia: Krister Gardell
ZOBACZ WIDEO Tak wygląda nowy stadion w Łodzi
Polacy!
Jazda!!