Gdy Falubaz Zielona Góra po 12. wyścigu meczu z Grupą Azoty Unią Tarnów prowadził różnicą jedynie dwóch punktów, sytuacja zespołu z Winnego Grodu była niemal dramatyczna. Dopiero trzy ostatnie biegi niedzielnego spotkania zaważyły o tym, że Falubaz uciekł spod topora i bezpośrednio nie spadł z PGE Ekstraligi.
- Po 12. biegu sytuacja była podbramkowa, podobnie jak przez cały sezon. Udało się, zawodnicy stanęli na wysokości zadania, a nasz tor w końcu zaczął się nas słuchać. Nareszcie udało się przygotować nawierzchnię tak, by nasi żużlowcy w ostatniej serii zawodów wykorzystali atut domowego owalu - mówi Tomasz Walczak.
Falubaz przedłużył swoje szanse na utrzymanie w elicie, ale zwycięstwo z Grupą Azoty Unią nie przyszło łatwo. Tarnowianie bardzo długo nie dawali za wygraną, a po szóstej gonitwie wyszli nawet na prowadzenie w meczu.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego
- W tym tygodniu włożyliśmy masę pracy - przy torze, przy sprzęcie, przy poukładaniu sobie wszystkiego w głowie - by drużyna pojechała takie zawody. Byliśmy przygotowani na różne scenariusze, w tym na uderzenie Unii od początku. Stało się to w połowie zawodów, ale na to też mieliśmy scenariusz. Sytuację uspokoiło odrodzenie Michaela Jepsena Jensena - przyznaje kierownik Falubazu.
Zielonogórzanie odnieśli cenny triumf, choć musieli radzić sobie bez dwóch podstawowych juniorów: Sebastiana Niedźwiedzia i Aleksa Zgardzińskiego. Ten drugi, po długiej przerwie spowodowanej kontuzją, pojawił się co prawda w składzie (na pozycji rezerwowego), ale Adam Skórnicki nie posłał go do boju.
- Po cichu liczyłem, że deszcze nam "pomogą" i te zawody uda nam się odjechać w terminie rezerwowym, a wtedy mielibyśmy więcej czasu na uruchomienie Sebastiana i Aleksa. Koniec końców fajnie, że mecz odbył się w pierwotnej dacie, bo czasami zmiana scenariusza może zaszkodzić - komentuje Walczak.
Przed Falubazem jeszcze barażowy dwumecz z wicemistrzem Nice 1.LŻ. Barażowe spotkania odbędą się 30 września i 7 października. - Jest tak, jak jest. Musimy dostosować się do tego, co serwuje nam ligowy kalendarz. Być może w finale będzie Lokomotiv Daugavpils, a wtedy w ogóle nie będzie problemu z przerwą. Na pewno wypełnimy zawodnikom czas różnymi zajęciami - dodaje kierownik Falubazu.
FALUBAZ potrzebuje nowych ludzi z wiedzą i pasja.Wasz czas minął bezpowrotnie dość drżenia o byt w el Czytaj całość