[tag=14717]
Andriej Karpow[/tag] zwrócił również uwagę na to, że problemy sprawiła mu specyfika gnieźnieńskiego toru. - Ten obiekt jest taki, że ciężko było się dopasować. Tor był dla mnie bardzo ciężki. Nie mogłem wyskoczyć ze startu. W trasie, kiedy ktoś zmieniał tor jazdy, to było trudno. Walczyłem do końca, ale nie było wyniku - przyznał podczas rozmowy z naszym portalem.
Początek absolutnie nie zwiastował ogromnych problemów obcokrajowca ROW-u Rybnik. W pierwszym wyścigu Karpow pewnie pomknął po trzy punkty. Jak sam jednak spostrzegł, trafił wówczas na dobre pole startowe.
- Pierwszy bieg był dobry, bo czwarte pole było eleganckie. Puściłem sprzęgło i poczułem, że jest dobrze. W trakcie ostatnich dwóch biegach nie rozumiałem, o co chodzi. Silnik zachowywał się inaczej. Mój team kombinował z przełożeniami - w lewo i w prawo, ale nie przyniosło to skutku - dodał zawodnik ROW-u.
Ostatecznie 31-latek ukończył zawody z dorobkiem trzech punktów. Na torze pojawiał się trzy razy. W czwartym biegu zmienił go Lars Skupień. - Chłopacy czuli się lepiej, ich silniki zachowywały się zupełnie inaczej, niż u mnie. Wynik jest dobry. Wszystko rozstrzygnie się na naszym torze. Jesteśmy nastawieni na wygraną i tyle - podsumował Andriej Karpow.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Trochę żałuję, że w piątce nominowanych nie ma Gruchalskiego