Wygląda na to, że szczytowa forma gorzowian przyszła właśnie na play-offy. Wygrywając 49:41 na torze w Częstochowie drużyna Stanisława Chomskiego wykonała wielki krok w kierunku finału. Jeszcze kilka miesięcy temu wiele osób nie sądziło, że taki scenariusz będzie w ogóle możliwy.
- Ta drużyna jest w tym roku po naprawdę dużych przejściach. Mieliśmy trzy kontuzje, ale ten zły okres przetrzymaliśmy - podkreślił honorowy prezes klubu, Władysław Komarnicki. - Chciałem z tego miejsca podziękować sztabowi szkoleniowemu, na czele ze Stanisławem Chomskim i osobom z zarządu. Mądrze prowadzili tę drużynę i wykazali się cierpliwością. Zwłaszcza w stosunku do Martina Vaculika. Nie panikowali, dali mu wyzdrowieć, a on teraz odpłaca się im kapitalną jazdą - dodał.
Komplementy pod adresem Martina Vaculika nie mogą nikogo dziwić. Zdobył on komplet piętnastu punktów. - Cieszy mnie zresztą nie tylko jego postawa. Paskudną kontuzję miał w tym sezonie Szymon Woźniak, a i on będzie się rozkręcać. To samo tyczy się też Rafała Karczmarza, który nabiera potrzebnej odwagi. Do pełni szczęścia brakuje nam jeszcze punktów Grzegorza Walaska lub Linusa Sundstroema. Myślę, że jeden z nich w tym sezonie odpali. Mając taki zespół, w finale będziemy stanowić dla Fogo Unii naprawdę duże zagrożenie. Stal nie stoi na straconej pozycji - stwierdził Komarnicki.
Honorowy prezes Stali jest jednak daleki od tego, by skreślać Włókniarza. Podkreśla, że rewanż nie będzie tylko i wyłącznie formalnością. - Nie kładłbym jeszcze częstochowian do grobu, bo w żużlu wiele rzeczy już oglądałem. Wiem jednak, że trener Chomski i jego zawodnicy to prawdziwi profesjonaliści, więc o to, że zlekceważą rywala się nie obawiam. Oni nie potraktują drugiego meczu lajtowo. Za ten pierwszy w Częstochowie jestem im bardzo wdzięczny i gorąco za końcowy wynik dziękuję. Nie zapomnę tego niedzielnego wieczoru na długo - skwitował Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego