We wspomnianym biegu zaraz po starcie, Martina Vaculika mocno postawiło w szczycie pierwszego łuku. Słowak tylko dzięki swoim niemałym umiejętnościom opanował motocykl. Tuż za nim jechał jednak Michał Gruchalski, który widząc "taniec" reprezentanta Cash Broker Stali postanowił położyć motocykl. - Zdecydowałem się na taki krok, żeby to nie skończyło się źle nie tylko dla mnie, ale też dla Martina - mówił na gorąco przed kamerami nSport+ "Grucha".
Remigiusz Substyk, który zasłynął kiedyś tym, że urządził sobie przechadzkę po torze "puszczając dymka" przerwał gonitwę i wykluczył obcokrajowca gospodarzy. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że sędzia mógł pokusić się o dopuszczenie do powtórki wszystkich czterech żużlowców. Siedzący w studio Ronnie Jamroży zwrócił uwagę na to, że Vaculik pojechał dalej i nie ma oczu z tyłu głowy. Co ciekawe obaj zawodnicy byli jednomyślni i także podzielali pogląd o powtórce w pełnej obsadzie.
- Wjechałem w łuk i delikatnie uciekło mi przednie koło. Przecież nie zrobiłem tego specjalnie. Normalna sytuacja torowa jakich wiele. Zawodnik jadący w białym kasku nie mówię, że był jakoś mega daleko, ale parę metrów jednak nas dzieliło. Gdybym ja był arbitrem, zarządziłbym powtórkę w czterech. Nie zgadzam się z tą decyzją - pieklił się Martin Vaculik w rozmowie z Joanną Cedrych.
- Jestem podobnego zdania jak Martin. Też puściłbym wszystkich zawodników. Wydaje mi się, że wykluczenie Martinowi się nie należało - mówił Gruchalski.
ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany
Co Ty na to SZKODNIKU L.Demski???
'