Od jakiegoś czasu w środowisku mówi się, że Bartosz Zmarzlik kuszony jest przez inne kluby wielką kasą. Kilku prezesów chciałoby go wyciągnąć z Cash Broker Stali Gorzów, oferując rekordowe kontrakty. Wywołało to lawinę spekulacji, czy jest jakakolwiek szansa na przeprowadzenie transferu, który byłby największym w polskim żużlu w ostatniej dekadzie.
- Dla mnie taki scenariusz w ogóle nie jest możliwy - ucina stanowczo Wojciech Dankiewicz. - Uważam, że Bartek nie będzie chciał zmieniać barw klubowych z dwóch względów. On ze Stalą jest bardzo mocno związany oraz zwyczajnie jest mu tam dobrze. Zmarzlik staje się legendą na miarę Edwarda Jancarza. Wyciągnięcie go z tego środowiska to jedynie marzenia innych prezesów - przekonuje ekspert nSport+.
Inna sprawa, że historia zna już przykłady, kiedy zawodnicy, którzy z pozoru byli nie do wyciągnięcia, zmieniali kluby. Janusz Kołodziej (z Tarnowa do Leszna), Adrian Miedziński (z Torunia do Częstochowy), czy Maciej Janowski (z Wrocławia do Tarnowa) to tylko kilka przykładów. Swoją drogą kilkanaście lat temu nikt nie wierzył w odejście Tomasza Golloba z Polonii Bydgoszcz, której był żywą legendą. A nie od dziś wiadomo przecież, że były mistrz świata to dla Zmarzlika wzór do naśladowania.
- Rzeczywiście w przeszłości zdarzało się, że wielcy zawodnicy od lat związani ze swoimi klubami, decydowali się na zmiany, co spotykało się z dużym zaskoczeniem. Pamiętajmy jednak, że Zmarzlik to wciąż bardzo młody zawodnik. On ma dopiero 23 lata. Tomasz Gollob, gdy przechodził do Unii Tarnów miał 33. Na zmianę klubu w przypadku Bartka jeszcze może przyjść czas. Na pewno nie teraz - argumentuje Dankiewicz.
Na razie odejście Zmarzlika ze Stali można traktować więc w kategoriach science - fiction. Przywiązanie i komfort to jedno, ale w Gorzowie ma też zagwarantowaną coroczną walkę o najwyższe cele. Pod względem finansowym również nie jest źle. Klub czasami notuje mniejsze lub większe poślizgi, ale koniec końców z zobowiązań się wywiązuje. Zresztą Bartosz z każdym sezonem wydaje się coraz lepszy. A to znak, że na razie wszystko dobrze funkcjonuje.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego