Nie jest tajemnicą, że brytyjski żużel przeżywa kryzys. W ostatnich miesiącach w ruinę popadł stadion Brandon, z którego korzystali żużlowcy Coventry Bees. W piątek swój ostatni mecz na obiekcie w Thurrocku zanotowali z kolei zawodnicy The Lakeside Hammers. Speedway gościł tam nieprzerwanie od 1984 roku.
Podobnie jak to miało miejsce w Coventry, teren stadionu Arena-Essex Raceway został przejęty przez dewelopera, który chce wybudować w tym miejscu osiedle. Działacze "Młotów" nie zamierzają się jednak poddawać i wierzą, że uda im się jeszcze powrócić do ligowej rywalizacji na tym stadionie.
- Wiele razy wspólnie ze Stuartem Douglasem zastanawialiśmy się, czy walka o powrót żużla w to miejsce ma sens. Gdyby nie wsparcie polityków i presja otoczenia, nie było nas tu teraz. Czas, aby słowa przemienić w konkretne czyny. Ten obiekt wiąże się dla mnie z mnóstwem wspomnień. Bywałem na nim jako przeciwnik, bywałem też jako menedżer miejscowej drużyny - powiedział Jon Cook, jeden z promotorów The Lakeside Hammers.
Tor położony na stadionie The Lakeside Hammers należy do jednych z najtrudniejszych na Wyspach Brytyjskich. Jest bardzo techniczny i liczy zaledwie 252 metry, przez co sprawiał problemy m. in. wielu żużlowcom z Polski.
Przed laty, gdy zespół "Młotów" startował jeszcze w najwyższej klasie rozgrywkowej w Wielkiej Brytanii jego barw bronili m. in. Krzysztof Kasprzak czy Piotr Świderski.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze