Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Unia powinna zostawić cały skład. Zmian tam nie potrzeba (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej

Jan Krzystyniak nie zgadza się z Michałem Wachowskim, który napisał w ostatnim felietonie, że Fogo Unia będzie potrzebowała po sezonie zmian. - Moim zdaniem tu nie potrzeba żadnego transferu - mówi były trener.

Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.

***

Rewanżowy mecz finałowy dopiero w niedzielę, ale moim zdaniem mistrza Polski w sezonie 2018 już znamy. Dwupunktowa przewaga, jaką ma Cash Broker Stal Gorzów, to tak naprawdę żadna przewaga. Fogo Unia w rewanżu szybko to odrobi i podejrzewam, że bez większych trudności wygra mecz, sięgając po raz drugi z rzędu po najważniejsze w kraju żużlowe trofeum.

Niebawem skończy się sezon i zacznie się karuzela transferowa. Gdybym to ja był jednak działaczem Fogo Unii, to w tym roku bym na nią nie wsiadał. Zamiast tego skupiłbym się na rozmowach z dotychczasowymi zawodnikami i jeśli byłaby taka możliwość, zostawiłbym zupełnie niezmieniony skład.

Leszczynianie jadą świetnie i poza drobnymi wpadkami, są w tym roku praktycznie bezbłędni. Klub jest wypłacalny, bo o żadnych problemach finansowych, czy też tych wychowawczych, od dawna nie słyszeliśmy. Pracując w takim środowisku, nie zdziwię się, jeśli wszyscy zawodnicy Unii, pomimo ofert z innych klubów, postanowią w Lesznie zostać.

Uważam, że zarząd powinien zaufać także Januszowi Kołodziejowi. W Gorzowie punktów nie zdobył, co jest czymś niespotykanym, ale podejrzewam, że w rewanżu zdecydowanie się poprawi, dokładając kluczowe punkty. Co prawda w nowym roku dojdzie mu Grand Prix, ale nie sądzę, by miało to wpłynąć negatywnie na jego postawę w lidze. On utrzyma solidny poziom, jakiego w Lesznie od niego oczekują.

Nie zgadzam się z tezą, że po zdobyciu mistrzostwa składowi Unii może zabraknąć motywacji. Gdyby w sporcie takie zjawisko występowało, to Real Madryt i FC Barcelona nie dominowaliby rokrocznie w piłce nożnej. Żużel jest o tyle specyficzny, że tu zawodnicy zarabiają w zależności od zdobyczy punktowej. Medale i puchary są ważne, ale nie tylko one się dla nich liczą. Nie ma więc mowy, by Piotr Pawlicki, Jarosław Hampel czy Emil Sajfutdinow spoczęli w nowym sezonie na laurach.

Jan Krzystyniak

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze

Źródło artykułu: