Przygasające zielone światło na Unii. Sparta twierdziła, że Pawlicki i spółka mogli na tym skorzystać

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Unia - Sparta. Półfinał PGE Ekstraligi 2018.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Unia - Sparta. Półfinał PGE Ekstraligi 2018.

Przy okazji półfinałowego meczu Unia - Sparta (48:42) goście zwrócili uwagę osobom funkcyjnym, że zielone światło przygasa w chwili, gdy taśma idzie w górę. Pojawiły się głosy, że zawodnicy z Leszna wiedzę mogli przekuwać na lepszy moment startowy.

Betard Sparta Wrocław z powodu przygasającego zielonego światła w Lesznie nie zgłosiła oficjalnego protestu, ale sprawa została wpisana do uwag. Jeszcze przed półfinałowym meczem gospodarze obiektu, na którym jeździ Fogo Unia, próbowali naprawić usterkę. To się nie udało. Ekipa mistrza Polski została jednak zobowiązana do tego, by sprawę załatwić na finał.

Wrocławianie, zgłaszając problem, dowodzili, że tak działające zielone światło może być ogromnym atutem gospodarzy. Oni wiedząc, że taśma idzie w górę, gdy światło przygasa, mogli lepiej ruszać ze startu. Niby racja, ale pod warunkiem, że żużlowiec stojący pod taśmą patrzy do przodu, a nie na zamek maszyny startowej. Wiemy jednak, że każdy zawodnik ma odruch i przed puszczeniem sprzęgła patrzy w bok, a nie przed siebie. Gdy we wrocławskiej odsłonie półfinału Piotr Pawlicki zepsuł jeden z biegów (a startowano na światło, bo maszyna startowa się zepsuła), później tłumaczył, że spojrzał na zamek, zamiast na światło.

- Można obejrzeć materiały z naszych spotkań i zaobserwować, gdzie patrzą zawodnicy Unii - stwierdza Piotr Baron, menedżer leszczyńskiej drużyny. - Zapewniam, że patrzą na zamek, a nie na światło. Zresztą ta wada została już usunięta. Tam były ledy, jakieś napięcia, ale to jest zrobione. Na finale nic nie będzie przygasać - twierdzi Baron.

W środowisku mówią, że Sparta zrobiła małe zamieszanie z zielonym światłem w Lesznie, bo chciała się odkuć za oskarżenia prezesa i menedżera Fogo Unii po spotkaniu we Wrocławiu. Obaj dowodzili, że zepsucie się maszyny startowej i jazda na zgaszone światło nie były przypadkowe. Inna sprawa, że przygasające światło, to nie jest jakaś nowa sprawa. To raczej stary problem, który przy okazji półfinału został odkurzony. Dobrze jednak, że wszystko zostało rozwiązane, bo przy okazji finału będziemy mogli skupić się na wydarzeniach torowych. Taką przynajmniej mamy nadzieję.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: półfinał Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław

Źródło artykułu: