[tag=33308]
Robert Lambert[/tag] pojechał znakomite spotkanie. To m.in. dzięki jego postawie udało się Speed Car Motorowi Lublin odrobić 14-punktową stratę z Rybnika i awansować do PGE Ekstraligi. Losy awansu ważyły się do ostatniego biegu. Brytyjczyk wraz z Andreasem Jonssonem sprostali zadaniu i przypieczętowali sukces lubelskiej drużyny. - To fantastyczne uczucie, kiedy wygrywamy w takim stylu. Wiedzieliśmy, że mamy trudne zadanie do zrobienia w samej końcówce. Motor czekał dwadzieścia trzy lata na starty w Ekstralidze, a my dokonaliśmy tego. Jestem naprawdę szczęśliwy, co klub zrobił w tym roku - mówił zaraz po zawodach Robert Lambert.
Mało kto dawał wiarę temu, że lublinianie wysoko pokonają rybnicki ROW. Podjęto rękawicę, a zespół w pełnym skupieniu przygotowywał się do zawodów. To zdało efekt i rywal został odprawiony z kwitkiem. - Przewaga była duża, ale to było coś niesamowitego wrócić w takim stylu do gry. Zmagałem się z pewnymi problemami, zepsułem silnik z Anglii, w tym samym tygodniu zaliczyłem upadek. Tor był znakomity, przypasował nam idealnie. To jest taki typ torów jakie lubię, a myślę, że koledzy z drużyny także. W poprzednich spotkaniach u nas było dość ślisko, co nie sprzyjało nam tak, jak byśmy chcieli. W ostatnim meczu było bardziej przyczepnie.
20-latek, który jeszcze w ubiegłym roku debiutował na polskich torach, z marszu stał się czołową postacią zespołu, który wygrał Nice 1. LŻ. Wielu widziało młodego żużlowca w najlepszej lidze świata, jeszcze zanim zaczął jeździć w Polsce. Lambert dawkuje sobie poziom i idzie według swojego schematu. Awans Motoru daje mu pewne przemyślenia. - Z jednej strony nie chcę iść do Ekstraligi, ponieważ zdaje sobie sprawę, że mogę wziąć na siebie zbyt dużo i za wcześnie. Poziom mógłby być nieadekwatny, do tego, co potrafię i gdzie jestem. Jednak wiem, że Motor to wspaniały klub, gdzie wykonaliśmy świetną robotę i jazda w Lublinie jest czymś wspaniałym - stwierdził Lambert.
Motor dokonał rzeczy, która nie zdarzyła się nigdy w historii, awansowano dwa razy pod rząd. Zarząd klubu już musi spoglądać na przyszłoroczny skład. Kibice z Lublina nie wyobrażają sobie, aby zabrakło w nim angielskiego diamentu, dla którego jazda w Ekstralidze jest celem. - Wykonałem wspaniałą pracę. To prawdopodobnie najlepszy sezon jaki miałem w swojej karierze. Mam zamiar to kontynuować i skończyć rok w mocnym tonie i skupić się na swojej pracy w przyszłym roku jeszcze mocniej. Na szczegółowe rozmowy przyjdzie pora, bo rok się jeszcze nie skończył. Nie rozmawialiśmy z klubem na temat przyszłego roku, więc zobaczymy co się wydarzy. Mam jednak nadzieję, że wrócę do Lublina w przyszłym roku - komentował Anglik.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku