- Przyznaję, że miałem telefon ze Stali Gorzów - mówi nam Marcin Janik wiceprezes Stal Rzeszów. - Wytłumaczono mi, że powinniśmy dać sobie spokój z rozmowami kontraktowymi z Rafałem Karczmarzem, bo trzeba będzie zapłacić dużą kwotę w ramach ekwiwalentu za wyszkolenie zawodnika. Wyjaśniłem jednak, że my tylko rozmawialiśmy o starcie zawodnika w Diamonds Cup, bo wiadomo, że na razie nie wolno prowadzić negocjacji z żużlowcami.
Nie jest jednak tajemnicą, że Rafał Karczmarz jest na liście życzeń Ireneusza Nawrockiego, prezesa i właściciela rzeszowskiego klubu. Oczywiście nie zamierza on płacić żadnych gigantycznych pieniędzy za transfer, ale gdyby rozmowy zawodnika z Cash Broker Stalą Gorzów nie potoczyły się po jego myśli, a ekstraligowiec nie zażyczyłby sobie wielkiej kasy, to w Rzeszowie przywitaliby Karczmarza z otwartymi ramionami. - Jeździł już u nas, doskonale go pamiętamy i dobrze wspominamy - przyznaje Janik.
W Stali Rzeszów żartują, że ich rozmowy i zainteresowanie Karczmarzem mogą wyjść na dobre samemu zawodnikowi, bo Gorzów przyspieszy rozmowy i może Rafał dostanie lepsze warunki od tych, które ma obecnie. - Okienko transferowe rusza 1 listopada i wtedy udamy się na rozmowy do Stali Gorzów w celu ustalenia szczegółów na sezon 2019 - pisze nam w sms-ie Sandra Najmrodzka, menedżerka żużlowca.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku