Na pewno nie będą drugim Motorem Lublin. Ostrovia nie będzie mieć lekko po awansie

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bjarne Pedersen
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bjarne Pedersen

MDM Komputery TŻ Ostrovia jest o krok od awansu do Nice 1. LŻ. Drużyna Mariusza Staszewskiego wygrała w Pile i teraz czeka ją rewanż na własnym torze. - Jeśli nam się uda, to największym wyzwaniem będą finanse - podkreśla prezes Radosław Strzelczyk.

Ostrowianie wygrali w Pile 47:43, ale w klubie panuje cały czas pełna mobilizacja. - Awans wcale nie jest tak blisko jak się niektórym wydaje. Zadanie zostało wykonane tylko w 50 proc. W niedzielę będzie bardzo gorąco. Pilanie zrobią wszystko, żeby wyrwać nam pierwszą ligę - mówi w rozmowie z naszym portalem prezes Radosław Strzelczyk.

Kibice Ostrovii nie wyobrażają sobie jednak innego scenariusza niż awans ich zespołu do pierwszej ligi. Szanse są duże, ale pojawia się również wiele pytań. Najważniejsze brzmi, czy klub poradzi sobie z awansem i będzie w stanie przygotować się do jazdy w wyższej klasie rozgrywkowej.

- Zacznę od tego, co jest pewne. Jesteśmy gotowi pod względem organizacyjnym. Zjechaliśmy wiele stadionów, sami zorganizowaliśmy sporo imprez i wiemy, że byśmy podołali. Największym wyzwaniem byłyby finanse - podkreśla Strzelczyk.

- Jeśli się uda, to w pierwszej kolejności odbędziemy rozmowy z miastem i sponsorami. Wszyscy muszą wypowiedzieć się, jak to widzą. Z wieloma firmami już rozmawialiśmy i padły pewne deklaracje. To jednak za mało. Pierwsza liga to nie są przelewki. Nie zamierzamy awansować i jechać tylko po to, żeby od razu spaść z hukiem. Nie chcę takiego scenariusza, a widzę, że pierwsza liga w przyszłym roku będzie piekielnie mocna - tłumaczy szef ostrowskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany

Jeśli Ostrovia wywalczy awans i podejmie decyzję o występach w pierwszej lidze, to kibice nie powinni nastawiać się na fajerwerki. Drużyna na pewno nie będzie od razu bić się o najwyższe cele. Najważniejsze będzie utrzymanie. - Drugim Motorem Lublin nie będziemy. Szybki awans do Ekstraligi nie wchodzi w grę. W Ostrowie nie ma w tej chwili takich perspektyw, choć żużel u nas jest sportem w dalszym ciągu sportem numer jeden - podkreśla Strzelczyk.

- Słowo klucz to finanse. Jak się nie ma miedzi, to się w domu siedzi. Na pewno nie będzie kłopotu z zamknięciem bieżącego sezonu pod względem finansowym. Poradzimy sobie z tym dość szybko. Niedługo będziemy na zero i zaczniemy myśleć o tym, co nas czeka. Raz jeszcze podkreślam, że pierwsza liga to zupełnie inne realna. To, co mamy, nie wystarczy. Jeśli chcemy żużla na lepszym poziomie, to potrzeba więcej pieniędzy. Już teraz widać, że w przyszłym roku pierwsza liga będzie piekielnie silna. Kto wie, czy to nie będą najbardziej wymagające rozgrywki od wielu lat - podsumowuje Strzelczyk.

Źródło artykułu: