Andrzej Lebiediew: Nie dostałem żadnych ofert. Może kluby uważają, że jestem cienki (wywiad)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew

Andrzej Lebiediew dołączył do ROW-u w trakcie sezonu. Łotysz robił co mógł, by pomóc awansować śląskiemu klubowi do PGE Ekstraligi. Rybniczanie wyraźnie przegrali jednak w barażu o PGE Ekstraligę z Falubazem Zielona Góra.

Marcin Karwot, WP SportoweFakty: Pana występ w drugim meczu barażowym był bardzo dobry i praktycznie nie można się przyczepić do pana startów. Zabrakło jednak wsparcia innych zawodników...

[b][tag=14685]

Andrzej Lebiediew[/tag], zawodnik ROW-u Rybnik[/b]: Szkoda, że muszę tak powiedzieć, ale było tylko dwóch zawodników, w tym ja, którzy wieźli punkty. Gratulacje dla Mateusza Szczepaniaka, który zaliczył fantastyczny występ. Nie było na niego mocnych. Jeśli chodzi o mnie, to robiłem, co mogłem. Wiozłem swoje "oczka", ale za to reszta drużyny widocznie miała gorszy dzień. Nie wiem, czy to wina nerwów albo czegoś innego.

Ponoć trzy dni przed meczem intensywnie trenowaliście. Na torze tego widać nie było i ROW nie potrafił odskoczyć rywalom na więcej niż cztery punkty...

Wszystko było widoczne na torze, co się działo. Myśleliśmy, że bardziej zaskoczymy ekipę gości. Na początku mieli problemy, ale szybko się dopasowali. Oni mieli dwa ogniwa tak naprawdę. Na samym starcie Protasiewicz też przecież nie jechał. W drugim biegu wymęczył trzy punkty, co też pokazywało, że nie był tak szybki. Widać było, że był do pokonania. Właściwie tylko Jepsen Jensen dobrze jechał od swojego pierwszego wyścigu. Goście byli zaskoczeni tym torem i mieli sporo trudności, by się dopasować. Niestety u nas też coś nie zagrało tak jak na treningach.

Mimo wszystko chyba zaważyło to pierwsze spotkanie. Przecież ROW prowadził tam przez dłuższy czas, ale nie poszło w drugiej części meczu. 

Tak niestety wyszło, że przed rewanżem byliśmy w gorszej sytuacji, bo musieliśmy odrabiać. Szczerze mówiąc to byłem pewien, że ja i Mateusz Szczepaniak uderzymy mocno od 10. biegu i będziemy odrabiać straty. Tak było chociażby w meczu ze Startem Gniezno, gdzie jechaliśmy z nimi jak równy z równym, ale potem dołożyliśmy. Wierzyłem, że w spotkaniu przeciwko Falubazowi będzie tak samo i zaczniemy kąsać w końcówce. Tak się jednak nie stało...

Jaka jest pana przyszłość? Czy prezes Mrozek oferował panu może jakiś kontrakt na przyszły sezon i będzie pan dalej jeździł dla ROW-u?

Nie wiem, co się ze mną stanie. Nikt mi nic nie oferował. Nie dostałem żadnych propozycji. Może kluby uważają, że jestem cienki...

Prezes Mrozek chyba nie powinien narzekać na pana dyspozycję...

Nie wiem. To nie zależy ode mnie. Jeśli chodzi o moją osobę, to super jeździło mi się dla ROW-u Rybnik. Fajny sezon odjechałem i nikt nie może mi powiedzieć, że zrobiłem coś źle. Oddawałem serce dla tego klubu. Przyciągnęli mnie, bo chcieli bym pomógł im w awansie do PGE Ekstraligi. Robiłem wszystko, co w moich siłach. Zaufali mi po dwóch pierwszych meczach, kiedy jechałem słabo i oddałem to prezesowi Mrozkowi. Chciałbym mu podziękować, że dał mi drugie życie w tym sezonie. Również dziękuję mojemu zespołowi i Ryszardowi Kowalskiemu, który przed tym spotkaniem zrobił ogromną robotę. Przez sporą część sezonu jeździłem też na silnikach Jana Anderssona i za to mu dziękuję. Na dobre i złe jest ze mną też rodzina, która cały czas mnie wspiera.

Przyszedł pan do Rybnika, by się odbudować. Chyba się to udało. Początek sezonu był naprawdę kiepski, ale w drugiej części wskoczył pan na wyższe obroty.

Takiego początku sezonu nie miałem nigdy w życiu. Było tak słabo, że nie wiedziałem o co chodzi. Zebrałem w tym roku naprawdę dużo doświadczenia i nauczki. Jestem wszystkim wdzięczny, że potrafiłem przeskoczyć tę barierę. Teraz mam sporo wiedzy na ten temat. Było bardzo ciężko, ale uporaliśmy się i wyszliśmy na dobry poziom. Nie powiem, że jakiś wysoki, ale satysfakcjonujący. Udowodniłem, że jestem wartościowym zawodnikiem i na tle zawodników z Ekstraligi nie wypadam źle.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku

Źródło artykułu: