Zrobili kapitalny transfer, ale muszą się martwić o juniorów (plusy i minusy sezonu)

WP SportoweFakty / Siergiej Kuzniecovs / Na zdjęciu: Timo Lahti i Peter Ljung
WP SportoweFakty / Siergiej Kuzniecovs / Na zdjęciu: Timo Lahti i Peter Ljung

Tak naprawdę to Peterowi Ljungowi działacze Lokomotivu Daugavpils mogą zawdzięczać awans do fazy play-off. Szwed miał sezon życia i nie zawiódł w żadnym meczu. Tego niestety nie można powiedzieć o łotewskich juniorach.

"Plusy i minusy sezonu" to nowy cykl, w którym przedstawiamy najlepsze i najsłabsze strony poszczególnych drużyn Nice 1.LŻ w sezonie 2018.

***

PLUS: Transfer Petera Ljunga

Na początku rozgrywek działacze łotewskiego klubu postanowili wypożyczyć doświadczonego zawodnika z Cash Broker Stali Gorzów. Kto wie, jak potoczyłyby się losy Lokomotivu, gdyby jechali bez Szweda. 36-latek zaliczył kapitalny sezon, najlepszy w jego dotychczasowej karierze. W zasadzie nie miał słabszego meczu, dwucyfrówki przywoził co tydzień. Mówiło się, że Stal zrobiła głupotę, ale od początku było wiadomo że nie będą blokować Ljungowi ewentualnego wypożyczenia. Taką bowiem mieli z nim umowę. Tym samym Lokomotiv zyskał lidera z prawdziwego zdarzenia, który poprowadził zespół do fazy play-off. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, za rok już go w Daugavpils nie będzie.

MINUS: Postawa juniorów

Po sezonie 2017 mówiło się, że Lokomotiv ma bardzo dobrych, jeśli nie najlepszych młodzieżowców w lidze. Oleg Michaiłow, Artiom Trofimow i Davis Kurmis zaliczyli minimum jeden kapitalny występ i kilka bardzo solidnych, czym potwierdzili dużą już klasę sportową. W odwodzie pozostawali jeszcze Elvis Avgucevics i Ernest Matjuszonok. W praktyce jednak wszystko wyglądało inaczej. Tylko Michaiłow sprostał oczekiwaniom, szokując kompletem na początku rozgrywek. Trofimow nie był sobą i ledwo ciułał punkty, a Kurmis zaliczył istną katastrofę i nie liczył się nawet w zawodach młodzieżowych. Avgucevics i Matjuszonok muszą zaś jeszcze bardzo dużo się uczyć. Trudno powiedzieć, co będzie w przyszłym roku z łotewskimi juniorami. Kurmisowi po takim roku mogło się odechcieć.

PLUS: Timo Lahti

26-letni Fin obok Ljunga był filarem zespołu i powoli może zacząć myśleć o PGE Ekstralidze. Problem w tym, że chce zostać na Łotwie, a Lokomotiv nie ma prawa wstępu do najlepszej ligi świata. Nie zmienia to faktu, że dyspozycja tego zawodnika była imponująco równa i regularna. Ma tak naprawdę tylko jeden minus: często potrafi przegrać ze znacznie słabszym rywalem. Koniec końców, i tak przywozi dwucyfrowy wynik. Postawa Fina każe myśleć o nim jako o zawodniku, który wkrótce dołączy do światowej czołówki i może pójdzie w ślady swojego rodaka, Kaia Laukkanena. Żużlowiec ten jeździł niegdyś w cyklu GP jako stały uczestnik. Za wiele nie zwojował, ale Lahti wydaje się lepszy i bardziej adekwatny do tego poziomu.

MINUS: Jewgienij Kostygow

O ile w wieku juniorskim ten zawodnik jakoś jeszcze rokował, o tyle w seniorach zupełnie się pogubił. Dość powiedzieć, że jego najlepszy tegoroczny występ to... 6 punktów. Przeważnie woził ogony, kończąc mecze z dorobkiem 2-4 "oczek", a czasem nawet bez punktów. Łotysze upatrywali w nim następcy Kjastasa Puodżuksa, który od wielu lat jest trzonem drużyny. Tymczasem Kostygow jeździ bez wyrazu i po prostu słabo. Miał często korzystny numer startowy, prowadził parę. Niemniej nawet takie udogodnienia nie pomogły mu w osiąganiu lepszych wyników. Wydaje się, że to żużlowiec co najwyżej na II ligę. Choć przy takich nazwiskach, jakie były tam w sezonie 2018, mógłby sobie nie poradzić.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: finał Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów

Źródło artykułu: