MAJĄ: Mateusz Błażykowski
Witold Skrzydlewski sięgnął w tym roku bardzo głęboko do kieszeni. Jak sam twierdził, takich pieniędzy jak w tym sezonie na żużel wcześniej nie wydał. Efekt był bardzo mizerny. Zawodników nie usprawiedliwia nawet fakt zamieszania z nowym stadionem, przez co Orzeł w pierwszej części rozgrywek jeździł wyłącznie na wyjazdach.
Z tego też względu, jeśli drużyna w przyszłym roku znowu ma walczyć o awans (tym razem skutecznie), to trzeba dokonać zmian. Pytanie tylko, czy Orzeł nadal nastawia się na PGE Ekstraligę, bo o łodzianach ostatnio zrobiło się bardzo cicho. Prezes zniknął z mediów, a w kontekście jazdy w Orle nie wymienia się żadnych głośnych nazwisk. Cisza przed burzą? Kto wie. Może właśnie taką strategię klub przyjął. Praca bez rozgłosu, a następnie ogłoszenie mocnego składu. Orzeł ma nowy, piękny stadion i nie ulega wątpliwości, że jeśli chce go zapełnić, to w składzie muszą się znaleźć zawodnicy, którzy równie pięknie będą jeździć. A to wiąże się z kolejnymi inwestycjami, więc Witold Skrzydlewski będzie musiał jeszcze głębiej sięgnąć do kieszeni.
MUSZĄ ZATRZYMAĆ: Norbert Kościuch, Jakub Miśkowiak i Hans Andersen
Polacy byli w tym roku piętą achillesową Orła. Zespół w zasadzie jeździł w szóstkę, bo drugi młodzieżowiec był tylko statystą. Dlatego priorytetem powinno być zatrzymanie Norberta Kościucha i Jakuba Miśkowiaka. Pierwszy jest jedynym zawodnikiem, który w tym roku nie zawiódł. W dodatku na równym i wysokim poziomie jeździ już od trzech lat, dlatego warto budować skład wokół niego. Miśkowiak z kolei może nie do końca jeździł na miarę oczekiwań, ale lepszego młodzieżowca Orzeł nie znajdzie. A jak ważne jest posiadanie mocnych juniorów, pokazała w tym roku Unia Leszna wygrywając PGE Ekstraligę i Motor Lublin zwyciężając w Nice 1. Lidze Żużlowej.
Warto też przedłużyć umowę z Hansem Andersenem. Duńczyk co prawda ma za sobą najsłabszy sezon w barwach Orła, ale i tak zakończył go ze średnią 2 punktów na wyścig. Co ważne - jeździł dość dobrze na wyjazdach, w odróżnieniu np. od Rohana Tungate'a. Australijczyk ma spory potencjał, ale tak jak i Josh Grajczonek, wydaje się nie być optymalnie zorganizowanym żużlowcem. W przypadku tej dwójki być może lepszym rozwiązaniem byłoby związanie się z klubami, które prowadziłyby ich jak dzieci za rączkę?
MUSZĄ KUPIĆ: Tobiasz Musielak, Grzegorz Walasek, Robert Lambert, młodzieżowiec
Orzeł planowo powinien jeździć trzema mocnymi Polakami, a w odwodzie trzymać obcokrajowca(ów), który wskoczy do składu jeśli któryś z krajowych żużlowców będzie kontuzjowany lub bez formy. To najbezpieczniejsze rozwiązanie. Patrząc na wolnych zawodników na rynku, wydaje się, że sensowną opcją mogłoby być dokooptowanie do Norberta Kościucha np. Tobiasza Musielaka i Grzegorza Walaska. Obaj raczej nie podpiszą kontraktów w PGE Ekstralidze, a na jej zapleczu teoretycznie powinni być wzmocnieniami. Do Andersena najlepszą możliwą opcją byłoby dołączanie Roberta Lamberta. Brytyjczyk nie pali się do jazdy w PGE Ekstralidze i nie wiadomo, czy zostanie w Motorze. Jeśli Orzeł ma jechać o Ekstraligę, to Lambert jest dla niego najlepszą możliwą opcją.
Orzeł koniecznie musi też zainwestować w młodzieżowca, który byłby wsparciem dla Miśkowiaka. Nie ma na rynku wielu juniorów, którzy gwarantują wynik i byliby do wzięcia, ale kogoś Orzeł na pewno jest w stanie wypożyczyć. Choćby Unia Leszno czy Stal Gorzów mają po kilku juniorów i nie wszyscy mogą liczyć na miejsce w składzie. Łodzianie potrzebują zawodnika, który przynajmniej będzie w stanie na równi rywalizować z rówieśnikami z innych drużyn. Tego zabrakło w tym roku.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2019 PZM Warsaw FIM SGP of Poland