Młodzież rozwija się w ekspresowym tempie, a na trybuny wrócili kibice (plusy i minusy sezonu)

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Wiktor Trofimow jr.
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Wiktor Trofimow jr.

Stainer Unia Kolejarz Rawicz pomimo braku awansu do Nice PLŻ osiągnął wiele. Rawiczanie wespół z Fogo Unią Leszno okazali się być pionierami interesującej żużlowej fuzji, a ich eksperyment okazał się strzałem w dziesiątkę.

W tym artykule dowiesz się o:

"Plusy i minusy sezonu" to nowy cykl, w którym przedstawiamy najlepsze i najsłabsze strony poszczególnych drużyn 2. Ligi Żużlowej w sezonie 2018.

***

PLUS: Fuzja strzałem w dziesiątkę. Inni podpatrują.

Fogo Unia Leszno wyznaczyła nowy trend w polskim żużlu. Wyciągając rękę w stronę rawickiego Kolejarza, nie tylko zapewniła swoim młodzieżowcom możliwość regularnych startów na torach drugoligowych, ale przede wszystkim uratowała Niedźwiadki przed zniknięciem z żużlowej mapy Polski. Wielkie brawa i słowa uznania należą się władzom polskiego żużla, które przystały na pomysł wielkopolskich klubów i wydały pozwolenie na połączenie dwóch drużyn. Godne podkreślenia jest także respektowanie przez Fogo Unię rawickich symboli: barw żółto-zielonych, nazwy Kolejarz oraz charakterystycznego Niedźwiadka na plastronie. Przekaz był jasny: to współpraca, a nie przejęcie. Po roku od rozpoczęcia eksperymentu możemy jasno powiedzieć, że obydwa ośrodki osiągnęły sukces. Leszczynianie zauważają postępy swoich wielkich talentów: Jaimona Lidseya, Wiktora Trofimowa, Szymona Szlauderbacha i Kacpra Pludry, którzy wkrótce będą mogli znaleźć się w ekstraligowym składzie. Rawiczanie z kolei mogą być zadowoleni z prawdziwego żużlowego renesansu w ich mieście. Dobre wyniki i obecność gwiazd w drużynie przyciągnęły na stadion całkiem liczną grupę kibiców. Nic dziwnego, że już wkrótce inne kluby mogą pójść śladem Unii i Kolejarza, widząc jak wiele dobrego dało zastosowane rozwiązanie.

MINUS: Zeszłoroczni liderzy nie trafili z formą. Co z nimi będzie?

O ile polscy żużlowcy oraz Jaimon Lidsey spisywali się świetnie, to najbardziej zawodziły zeszłoroczne filary Kolejarza: bracia Richie i Steve Worrallowie. Poza kilkoma dobrymi występami, poniżej oczekiwań punktował także Ricky Wells. Ciekawym transferem rawiczan okazał się Facundo Albin. Argentyńczyk imponował walecznością, którą nadrabiał braki sprzętowe. - Facundo Albin, to dobry zawodnik i bardzo waleczny, ale nie ma sprzętu w ogóle i to jest problem. Ma silniki bardzo słabe i wolne - mówił o Argentyńczyku trener Roman Jankowski. Z całą pewnością żużlowiec z Ameryki Południowej mógłby być prawdziwym magnesem dla kibiców, o ile uporządkuje sprawy związane z zapleczem technicznym. Nasuwa się jednak pytanie, co dalej z zagranicznymi zawodnikami. Czy otrzymają kolejną szansę?

PLUS: Młodzież wyrasta na liderów u boku leszczyńskiej legendy.

Iście królewskie powitanie zgotowali kibice Fogo Unii Leszno i Kolejarza Rawicz Damianowi Balińskiemu, który powrócił do macierzystego zespołu po pobycie w ROWie Rybnik. Wychowanek leszczyńskiej drużyny otrzymał opaskę kapitana i misję pełnienia roli autorytetu dla młodzieży. - Jestem zadowolony z podjętej decyzji. Wreszcie wróciła radość z jazdy i trzeba powiedzieć, że poziom drugiej ligi nie jest wcale taki niski. Nie ma odpuszczania. Mecze pokazują, że jest z kim się ścigać. Na pewno jazda w drugim zespole mojej macierzystej drużyny daje mi dużo satysfakcji - mówił po kilku występach w swojej nowej-starej drużynie Baliński. Przy nim na liderów wyrośli juniorzy: Jaimon Lidsey i Wiktor Trofimow zwłaszcza w końcówce sezonu znakomicie wywiązywali się z roli prowadzących parę na pozycjach seniorskich. To znakomity prognostyk na przyszłość, że młodzieńcy potrafią brać odpowiedzialność za wynik drużyny na swoje barki. Głównie w meczach na domowym torze do roli lidera aspirował też Szymon Szlauderbach.

MINUS: Terminarz sporym ograniczeniem.

Rzadko w barwach Stainer Unii Kolejarza mieli okazję startować zawodnicy z ekstraligowej Fogo Unii Leszno. Problemem był pokrywający się terminarz dwóch klas rozgrywkowych, głównie w fazie play-off. Zdarzały się mecze, kiedy to do składu Niedźwiadków wskakiwali Bartosz Smektała, Dominik Kubera czy nawet Brady Kurtz. Niekiedy jednak żaden z powyższej trójki nie mógł wspomóc rawiczan. - Musimy budować zespół na play-offy, bo nie będziemy mogli wtedy skorzystać z zawodników z pierwszej drużyny. Patrzę w przyszłość, żeby zawodnicy poprawili sprzęt i formę - mówił pod koniec rundy zasadniczej Jankowski. Szkoda, bo jadąc w najsilniejszym składzie, rawiczanie mogli jeszcze bardziej uatrakcyjnić walkę o awans do Nice 1.LŻ.

ZOBACZ WIDEO Smektała nie zamierza wyrzucać taty z parku maszyn: Chyba, że sam powie dość

Źródło artykułu: