Przed dwoma laty żużel na Wyspach Brytyjskich przeszedł rewolucję. Z jego dalszego wspierania zrezygnowała telewizja "Sky Sports", która przez wiele sezonów transmitowała rozgrywki Elite League. Wtedy też doszło do transformacji. Nazwę najwyższej klasy rozgrywkowej zmieniono na Premiership, a na partnera telewizyjnego wybrano "BT Sport".
Żużlowcom pozwolono na równoczesne starty w niższej lidze - Championship, co prowadziło do chorych sytuacji, w której zawodnik musiał wybierać rywalizację w gorszych rozgrywkach. Niejednokrotnie kluby miały też problem ze stworzeniem terminarza.
To wszystko doprowadziło do tego, że liga zamiast się rozwijać, bliższa jest zwijaniu. Z rywalizacji na najwyższym poziomie z różnych względów wycofały się Coventry Bees, Eastbourne Eagles, The Lakeside Hammers, Peterborough Panthers i Rye House Rockets.
ZOBACZ WIDEO Ile żużlowcy wydają na opony?
- Przez ostatnie lata niższy poziom rozgrywek dyktuje nam warunki. W jakim innym sporcie mamy do czynienia z taką sytuacją? Nasz żużel jest w stanie krytycznym. Speedway to też biznes i wszystko musi się odbywać z głową - powiedział Alun Rossiter, menedżer brytyjskiej reprezentacji.
Rossiter na co dzień prowadzi również Swindon Robins, które bardzo dobrze odnalazło się w nowych realiach. Jego klub w roku 2017 sięgnął po tytuł mistrzowski. - Nam udało się uporać z dziurą w budżecie, jaka powstała po odejściu telewizji. Wyrwa była spora, ale ogromną pracę wykonał Lee Kilby, nasz dyrektor handlowy. Nawet gdy przegrywaliśmy, to pokazywaliśmy sponsorom, że mamy coś do zaoferowania, że nasz produkt można sprzedać - dodał Brytyjczyk.
Menedżerowi Rudzików ze Swindon nie podoba się też fakt, że liga na Wyspach nie potrafi ściągnąć do siebie najlepszych żużlowców ze Speedway Grand Prix. I to akurat w momencie, gdy nowym mistrzem świata został Tai Woffinden. - Musimy być profesjonalną ligą, jedną z najlepszych na świecie. Teraz mamy ledwie dwóch czołowych żużlowców u siebie, w idealnym świecie powinno być ich u nas co najmniej czterech czy pięciu. Jednak musimy być realistami. W najbliższym czasie to się nie wydarzy - stwierdził Rossiter.
Brytyjczyk ma nadzieję, że otrzyma wsparcie innych promotorów i wyprowadzi żużel w tym kraju na prostą. - Ta zima jest dla mnie z gatunku "zrobić to albo rzucić tym". Musimy naprawić nasz żużel. Mamy mnóstwo pracy do wykonania i to mnie frustruje. Na pewno pomysł ze stworzeniem jednej ligi nie zadziała, bo będzie za dużo zespołów i nie wszystkie będą na takim poziomie, by rywalizować jak równy z równym. My staramy się obniżać poziom, by było jak najwięcej ekip. To błąd. Musimy postawić na profesjonalizm. Za nami jeden z bardziej wyrównanych sezonów w Premiership, a bywały środy, gdy mieliśmy kłopot z dostępnością zawodników, bo startowali oni tego samego dnia w Danii - podsumował Rossiter.