Brytyjski żużel chce dogonić PGE Ekstraligę. "Potrzebujemy profesjonalnego produktu"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu od lewej: Alun Rossiter i Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu od lewej: Alun Rossiter i Marek Cieślak

W ostatnich latach rozgrywki żużlowe na Wyspach Brytyjskich podupadają. Alun Rossiter ma jednak nadzieję na odwrócenie negatywnego trendu i dogonienie PGE Ekstraligi. - Potrzebujemy profesjonalnego produktu - twierdzi menedżer brytyjskiej kadry.

Rozgrywki brytyjskiej Premiership zakończyły się wygraną Poole Pirates. Teraz promotorzy na Wyspach mają czas, aby przeanalizować błędy popełnione w tym roku i wyciągnąć z nich wnioski. Wkrótce dojdzie bowiem do tradycyjnego spotkania działaczy z BSPA, w trakcie którego zostaną omówione sprawy regulaminu na rok 2019.

Rozmowy z szefostwem BSPA odbył już Alun Rossiter. Menedżer brytyjskiej kadry oraz Swindon Robins apeluje do działaczy o gruntowne zmiany w rozgrywkach, które pozwolą speedwayowi na Wyspach rzucić wyzwanie PGE Ekstralidze.

Jednym z pomysłów Rossiter jest stworzenie profesjonalnej, 10-zespołowej ligi. - Musimy mieć co najmniej dziesięć ekip na najwyższym poziomie w Premiership. Potrzebujemy profesjonalnego produktu, który będzie znacznie lepszy od obecnego. Tacy zawodnicy jak Chris Holder czy Jason Doyle chcą się ścigać w naszej lidze, a kluby nie są w stanie znaleźć dla nich miejsca. Dzięki startom na Wyspach wielu żużlowców utrzymuje formę, popatrzmy chociażby na Nielsa Kristiana Iversena. Wrócił do naszej ligi i od razu zapewnił sobie kwalifikację do Grand Prix - stwierdził Rossiter.

Rossiter ma świadomość, że żużel w Wielkiej Brytanii oferuje zawodnikom mniejsze pieniądze niż polska liga, ale ma za to inne atuty. - W naszym kraju mamy niezwykle techniczne obiekty, które pomagają żużlowcom w podnoszeniu umiejętności - dodał.

Realia brytyjskiego żużla są jednak takie, że kolejne obiekty są zamykane. W lidze próżno szukać takich klubów jak Cradley Heath, Weymouth, Bradford, Exeter, Hackney czy Oxford. Problemy przeżywają też ośrodki w Coventry czy Essex. Doszło też do obniżenia prestiżu rozgrywek. Dość powiedzieć, że w tym sezonie tylko dwóch stałych uczestników cyklu SGP regularnie startowało w Premiership.

- Możemy zaoferować żużlowcom coś, czego inni nie mają. Ciągłość startów. Nie damy takich samych pieniędzy jak Polacy. Mamy przykłady wielu zawodników, którzy przestali startować na Wyspach i nagle mają problemy w Grand Prix. To jasno pokazuje, że może nie jesteśmy największym graczem na rynku, ale to my pozwalamy żużlowcom zachować formę. Takie jest moje zdanie - podsumował menedżer reprezentacji Wielkiej Brytanii.

ZOBACZ WIDEO Smektała nie zamierza wyrzucać taty z parku maszyn

Źródło artykułu: