Ktoś kiedyś powiedział, że Maksymilian Bogdanowicz to taki typowy Szwed, który stosunkowo późno rozpoczyna żużlową karierę w Polsce. Słowa te zostały rzucone nie bez przyczyny, bo przecież Bogdanowicz swoje pierwsze kroki w speedwayu stawiał właśnie w Szwecji. Jest też mocno związany z tym krajem. I faktycznie, do ligi polskiej trafił dość późno, a zabłysnął w niej dopiero w trakcie minionego sezonu. Wcześniej bywało różnie, stąd też obawy kibiców Car Gwarant Startu Gniezno, czy pozyskanie tego zawodnika to na pewno dobry ruch.
Obawy nie były potrzebne, bo młodzieżowiec swoje zrobił. Potrafił się wyróżnić z trójki juniorów ekipy z pierwszej stolicy Polski. Rafael Wojciechowski (menedżer gnieźnian) często zauważał, że ma wyrównanych zawodników młodzieżowych. To prawda, formę prezentowali zbliżoną. Sylwetką Bogdanowicz jednak mocno odbiegał od kolegów z formacji juniorskiej Startu.
- Spójrzcie, jak on jest zbudowany. Gdy podaje dłoń, można wyczuć mocny uścisk - rzucił kiedyś jeden z mechaników. Rzeczywiście, uścisk dłoni Maksymiliana Bogdanowicza jest solidny. A ta jego masywna sylwetka niejednokrotnie pomagała mu wychodzić z potężnych opresji. Kiedy upadał, to zazwyczaj nie były to "bezpieczne" uślizgi, ale groźne kraksy. Kibice łapali się za głowy, kiedy chociażby podczas meczu w Łodzi zaliczył potężnego dzwona. Niektórzy już widzieli go na noszach, a on jak gdyby nigdy nic wstał i jechał dalej.
Nie ma wątpliwości, że Bogdanowicz ma papiery na dobrego żużlowca. Wojciechowski i spółka wiedzieli, co robią, ściągając go do pierwszej stolicy Polski. Od razu podpisano z nim kontrakt na dwa lata. Teraz, przed rozgrywkami w 2019 roku, młodzieżowiec zostanie wypożyczony. Maksymilian ostatni rok wieku juniorskiego chce spędzić w PGE Ekstralidze. W sumie nic w tym dziwnego. Gnieźnianie nie zamierzają stawiać mu przeszkód i pozwolą zawodnikowi zmienić barwy klubowe. Z niewolnika nie ma przecież dobrego pracownika. Kibice już tęsknią za 20-latkiem, bo jego odejście to spore osłabienie kadry Startu, ale powinni zrozumieć zaistniałą sytuację.
Jak już wielokrotnie informowaliśmy, Maksymilian Bogdanowicz ma trafić do Get Well Toruń. Jego umiejętności są na dość wysokim poziomie. Do tego dochodzi bezcenny bagaż doświadczeń, które nabył chociażby w tym sezonie. Jeżeli nie spali się psychicznie, to powinien być solidnym ogniwem formacji juniorskiej. O tej mentalności nie bez przyczyny. Zdaje się, że w tym roku momentami coś się gotowało pod jego kaskiem.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji