W minionym sezonie Leon Madsen zachwycał formą nie tylko na torach PGE Ekstraligi, ale nie miał sobie równych również w cyklu Tauron SEC. Skuteczna postawa duńskiego żużlowca została dostrzeżona przez organizatorów Speedway Grand Prix, którzy przyznali mu jedną ze stałych "dzikich kart" na rok 2019.
Obecnie Madsen jest ulubieńcem kibiców forBET Włókniarza Częstochowa, a sam żużlowiec nie ukrywa, że Polska ma spory wpływ na jego sukces. - To właśnie w Polsce żużel jest największym sportem. Zdecydowanie pomaga mi to, że na co dzień żyję w tym kraju i dzięki temu mam bliżej do Częstochowy. Kiedy tylko muszę coś sprawdzić, mam tor do dyspozycji. Wystarczy chwila podróży i mogę trenować na torze - zdradził żużlowiec.
Sezon 2019 będzie jednak wyzwaniem dla Duńczyka. Madsen nie tylko będzie walczyć o mistrzostwo świata, ale zamierza bronić też tytułu w Tauron SEC. Do tego dojdą spotkania ligowe. 30-latek zapowiada jednak, że w jego kalendarzu startów dojdzie do modyfikacji.
- Zmniejszenie liczby występów sprawia, że mam więcej czasu na treningi, ćwiczenie na siłowni, bieganie czy jazdę na rowerze. Dzięki temu, gdy jadę na zawody, to jestem lepiej przygotowany mentalnie do rywalizacji. Czuję większą ekscytację, niż gdybym się ścigał pięć razy w tygodniu. Wolę mieć mniej zawodów i być do nich bardziej przygotowanym, niż spędzać czas na podróżach - stwierdził Madsen.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"
Na barkach Madsena w przyszłym sezonie będzie spoczywać spora odpowiedzialność, bo nominowanie go do startów w SGP sprawiło, że z cyklem mistrzowskim pożegnał się Nicki Pedersen. Duńczyk to bez wątpienia jedna z bardziej zasłużonych postaci w historii Grand Prix.
- Nicki był ważną częścią Grand Prix przez ostatnich 18 lat. Miał ogromny wpływ na duński żużel. Skupiam się teraz na sobie i na tym, co sam muszę zrobić. Oczywiście, mam nadzieję, że będę tym Duńczykiem, który przejmie po Nickim panowanie w SGP. To byłoby całkiem fajne - podsumował.